środa, 4 listopada 2015
„Korona” zawodów prawniczych
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Nie walczyć z sądem
Being fastidiously polite in the presence of a boor isn’t easy; but this is what professionalism is all about – doing something expertly – and fastidious politeness is utterly essential when dealing with the difficult judge. As it happens, politeness comes easily when dealing with one of the good judges, so the rule is a very simple one: with both good and bad judges, it is in your interest, and in the interests of your clients, to maintain fastidious politeness and an undiminished attitude of respect. Even if you think your judge is a rude, ill-educated boor, behave towards him or her with perfect courtesy. You’ll accomplish nothing if you don’t. (Keith Evans, The Language of Advocacy, Oxford University Press, 1998, s. 75 i76)
Bycie niemiłym dla sędziego może dać chwilową satysfakcję, ale na dłuższa metę jest kontrproduktywne. Jak pisze inny autor:
NEVER BECOME ANGRY WITH YOUR TRIBUNAL
It may make you feel good, but you will lose.
You may think you have every justification, but you will lose.
If you fight your tribunal, someone must lose face. Unfortunately the tribunal will always have the power to decide who that should be – and it will always be you. (Iain Morley QC,
The Devils’ Advocate, Sweet & Maxwell, 2009, s. 61)
Łatwo o tym zapomnieć, a jeszcze łatwiej dać się ponieść. Niedawno na YouTube opublikowano świetny materiał szkoleniowy w tym zakresie, wprost z sali sądowej. Można przekonać się, jaki skutek odnosi niezgodne z zasadami sztuki zachowanie prokuratora.
piątek, 8 lutego 2013
O wciskaniu kitu
W ostatnich dniach pracuję nad odpowiedzią na apelację złożoną przez jedną z największych polskich kancelarii. Praca ta jest dosyć uciążliwa, gdyż apelacja jest rozwlekła i napisana w stylu „baroku adwokackiego”. Argumenty w niej przedstawione są w formie „rolady” tj. z niezrozumiałych powodów co kilka stron następuje powrót do tych samych wątków. Co gorsza, znaczna część tego pisma narusza podstawowe zasady uczciwości. Mój oponent powołuje się na orzeczenia sądów nawet wtedy gdy nijak nie mogą mieć zastosowania w sprawie. Regularnie pomija te części ich uzasadnień, które są dla niego niewygodne. Podobnie wygląda przywołanie poglądów doktryny. Stanowiska mniejszości autorów okazują się być „poglądami jednolicie przyjętymi w piśmiennictwie”. Pismo roi się od argumentów tak naciąganych, że aż trudno przyjąć, by ich autor sam wierzył w sensowność swoich wywodów. Niewygodne fakty w najlepszym wypadku nie są omawiane, ale najczęściej są bezczelnie przeinaczane.
Innymi słowy, mój oponent świetnie wpisuje się w mainstream polskiej praktyki prawniczej. Jest rzeczą powszechną wśród rodzimych „litygatorów” by sąd i swoich przeciwników procesowych traktować jak idiotów. Rzadko pełnomocników powstrzymuje bariera absurdalności i śmieszności własnych wywodów. Zapewne wierzą oni, że takie zachowanie jest skuteczne. Sądy w wyjątkowych tylko przypadkach zwracają uwagę na takie zachowania pełnomocników.
Zgoła odmiennie podchodzą do tego problemu sądy amerykańskie. Standardy, które obwiązują amerykańskich prawników są dużo wyższe niż w Polsce. Niedawno portal Above the Law opisał historię prawników z kancelarii Skadden, Arps, Meagher & Flom, którzy naruszyli obowiązujące zasady w ten sposób, iż w swoim piśmie nie odnieśli się do istotnego, zdaniem sądu, orzeczenia. Sąd wskazał:
The attorneys who submitted OneWest’s opening brief, John Beisner and Jessica Miller of the Washington, D.C. office of Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom, LLP, and Andrew Fuchs of the Chicago office of that firm, ought to have brought Wigod [the Seventh Circuit precedent] to the Court’s attention in their opening brief. Their failure to do so almost certainly ran afoul of their obligation of candor under ABA Model Rule of Professional Conduct 3.3(a)(2) and the corresponding District of Columbia (D.C. RPC 3.3(a)(3)) and Illinois rules (Ill. RPC 3.3(a)(2)), and it likely amounted to conduct sanctionable under Federal Rule of Civil Procedure 11(b)(2) and 28 U.S.C. § 1927.
Prawnicy zostali szybko przywołani do porządku:
For the reasons stated above, the Court denies defendant’s motion to dismiss [docket no. 29]. The Court also directs each of the attorneys who submitted the motion to dismiss and supporting briefs, John Beisner, Jessica Miller, and Andrew Fuchs of the law firm of Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom, LLP, to show cause in writing, by no later than January 10, 2013, why they should not be sanctioned in one or more of the following ways: (a) payment of plaintiffs’ reasonable attorney’s fees and expenses caused by advancing arguments contrary to the Seventh Circuit’s Wigod decision without bringing that case to the Court’s attention; (b) revocation of the pro hac vice status of Mr. Beisner and Ms. Miller; (c) a written and/or oral reprimand; (d) any other sanction that may be appropriate.
Choć prawnicy Skadden, Arps uznawani są za bardzo agresywnych, ich odpowiedź nie mogła być bardziej potulna:
The undersigned counsel, John H. Beisner, Jessica Davidson Miller and Andrew J. Fuchs (collectively, “Counsel”) respectfully submit this response to the Court’s Order to Show Cause. Counsel apologize to the Court for not discussing Wigod in OneWest’s opening brief. Since receiving the Court’s order, Counsel have spent substantial time rereading Wigod and both parties’ briefs, reviewing ethical and legal rulings, and consulting with colleagues who had not worked on this case. Having reflected on these matters at length, Counsel wish to tell the Court first and foremost that they are very sorry Wigod was not cited and distinguished in the opening brief.
Counsel wish to emphasize that their purpose in doing so is not to defend the omission or to reargue positions already rejected by the Court, but only to explain how it happened and to assure the Court that an incident like this one will not arise again.
Counsel understand that the Court has ruled on the merits of these positions and that its decision is the law of the case. Counsel do not mean to debate the Court’s ruling; their only intent is to explain their conduct. Counsel further reiterate that they regret not citing and distinguishing Wigod in their opening brief.
Standardy praktyki sądowej w Polsce można podwyższyć przez odpowiednie szkolenie oraz, w bardziej skrajnych przypadkach, przez sądownictwo dyscyplinarne. Nie można jednak obejść się bez sędziowskiego nadzoru. Niewykluczone, iż w ramach informatyzacji postępowania cywilnego w nieodległej przyszłości sędziowie dbający by pełnomocnicy zachowywali się uczciwie, będą wspomagani przez urządzenia zwane BS Detectors, które już teraz używane są w branży marketingowej.
poniedziałek, 12 listopada 2012
Czy znajomość psychologii może pomóc w pisaniu pism procesowych?
Daniel Kahneman, profesor psychologii, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii opublikował w 2011 r. książkę ”Thinking, Fast and Slow”. Książka ta stała się światowym bestsellerem.
Jeden z rozdziałów tej książki zawiera rozważania, które mogą być bardzo przydatne dla prawników procesowych. Nie są to rewolucyjne uwagi. Większość nauk prof. Kahnemana można znaleźć w angielskich i amerykańskich podręcznikach dotyczących pisania pism. Dobrze jednak wiedzieć, że rady prawników piszących takie podręczniki maja solidne podstawy naukowe. Poza tym, w Polsce żadne standardy w zakresie pisania pism procesowych dotychczas się nie przyjęły. Można ignorować nauki sędziego Scalia, ale czy można ignorować noblistę uznawanego za najważniejszego psychologa od czasów Freuda?
Czego uczy nas prof. Kahneman?
Po pierwsze, warto dbać o formatowanie tekstu, rodzaj i wielkość czcionki itp.
“The general principle is that anything you can do to reduce cognitive strain will help, so you should first maximize legibility. Compare these two statements:
Adolf Hitler was born in 1892.
Adolf Hitler was born in 1887.
Both are false (Hitler was born in 1889), but experiments have shown that the first is more likely to be believed. More advice: if your message is to be printed, use high-quality paper to maximize the contrast between characters and their background. If you use color, you are more likely to be believed if your text is printed in bright blue or red than in middling shades of green, yellow, or pale blue.”
Po drugie – może to być szokujące dla wielu adwokatów i radców – używanie pretensjonalnego, pseudonaukowego żargonu nie działa.
“If you care about being thought credible and intelligent, do not use complex language where simpler language will do. My Princeton colleague Danny Oppenheimer refuted a myth prevalent among undergraduates about the vocabulary that professors find most impressive. In an article titled ‘Consequences of Erudite Vernacular Utilized Irrespective of Necessity: Problems with Using Long Words Needlessly,’ he showed that couching familiar ideas in pretentious language is taken as a sign of poor intelligence and low credibility.”
Po trzecie – to jest pewna nowość – należy używać prostych nazw.
“Finally, if you quote a source, choose one with a name that is easy to pronounce. Participants in an experiment were asked to evaluate the prospects of fictitious Turkish companies on the basis of reports from two brokerage firms. For each stock, one of the reports came from an easily pronounced name (e.g., Artan) and the other report came from a firm with an unfortunate name (e.g., Taahhut). The reports sometimes disagreed. The best procedure for the observers would have been to average the two reports, but this is not what they did. They gave much more weight to the report from Artan than to the report from Taahhut.”
Po czwarte – znowu szok dla wielu kolegów po fachu – nie da się zbyt daleko zajechać broniąc tez kompletnie pozbawionych sensu.
“All this is very good advice, but we should not get carried away. High-quality paper, bright colors, and rhyming or simple language will not be much help if your message is obviously nonsensical, or if it contradicts facts that your audience knows to be true. The psychologists who do these experiments do not believe that the people are stupid or infinitely gullible.”
Zanim przeczytacie „Thinking, Fast and Slow” polecam ten materiał:
środa, 26 września 2012
Zeznania świadków. Czas na zmiany
Stephen Jagusch, partner w kancelarii Quinn Emanuel zapytany przez dziennikarza z którego swojego zawodowego sukcesu jest najbardziej dumny odpowiedział: „Exposing that the opposition’s expert witness was on a success fee. At the end of the cross-examination he volunteered (on the record!) that it was now plain there would be no basis for such a fee.” Podobnej odpowiedzi na takie pytanie udzieliłoby zapewne wielu amerykańskich i angielskich adwokatów. Umiejętność prowadzenia cross-examination, czyli przesłuchania świadka lub biegłego powołanego przez drugą stronę jest najlepszym miernikiem warsztatu prawnika procesowego w systemie common law. Sprawnie przeprowadzone przesłuchanie świadczy nie tylko o doskonałym opanowaniu faktów i prawa procesowego, ale również o umiejętności szybkiego, logicznego myślenia i znajomości psychologii.
czwartek, 9 sierpnia 2012
Kto powinien być uprawniony do występowania przed Sądem Najwyższym
Raz na jakiś czas powraca pomysł, by spośród radców prawnych i adwokatów wyodrębnić grupę, która będzie uprawniona do występowania przed Sądem Najwyższym. W „Informacji o działalności Sądy Najwyższego w 2011 roku” wskazano, iż istnieje „konieczność wysunięcia postulatu, by czynności przymusu adwokacko radcowskiego przed Sądem Najwyższym mogła wykonywać tylko ograniczona liczba profesjonalnych pełnomocników; takie rozwiązanie byłoby korzystne przede wszystkim dla samych stron, gdyż często wadliwe powołanie podstaw środka zaskarżenia uniemożliwia pożądane rozstrzygnięcie sprawy”.
poniedziałek, 21 maja 2012
Fakty, nie prawo
wtorek, 15 maja 2012
Wywiad na temat zmian w KPC
Kiedy zauważymy efekty noweli? Czy procesy będą szybsze?
Nie uważam tych zmian za rewolucyjne, a ich skutkiem nie będą krótsze procesy. W tym sensie nowelizacja nie rozwiązuje największego problemu polskiego procesu cywilnego. Może jednak nastąpić zmiana jakościowa. Jeżeli sędziowie zaczną aktywnie zarządzać sprawami (do czego zachęca ich art. 207 § 3 k.p.c.) i prowadzić dialog ze stronami poprzez zadawanie pytań (do czego obliguje ich art. 212 § 1), to jest szansa, że wyroki będą lepsze, bo pełnomocnicy będą w stanie lepiej przedstawić swoje argumenty, a sędziowie lepiej poznają sprawy. Żeby jednak tak się stało, potrzebna jest nie tylko zmiana przepisów, lecz i wieloletnich przyzwyczajeń, a to rzecz o wiele trudniejsza.
czwartek, 12 stycznia 2012
O grzeczności między prawnikami

We wczorajszej Rzeczpospolitej opisano sprawę radcy prawnego, który został ukarany dyscyplinarnie za użycie określeń takich jak „antykonstytucyjny skandal”, „niezawisłość od rozumu”, „kopniak na odczepne” w stosunku do orzeczenia Sądu Najwyższego.
Używanie ostrych epitetów pod adresem sądu nie jest oczywiście najlepszym pomysłem. Sędziowie źle przyjmują obrażanie samych siebie i innych sędziów. Zastanawiające jest jednak jak wielu prawników uważa, że używanie obraźliwych określeń w stosunku do pełnomocników drugiej strony jest skutecznym sposobem przekonywania sędziów do swoich racji. Prawnicy regularnie starają się obrazić i upokorzyć swoich przeciwników. Co prawda rzadko zdarza się, żeby używali słów jawnie obelżywych tak jak dwóch amerykańskich adwokatów opisanych na stronie Above the Law, ale już sugerowanie, że przeciwnik procesowy ma poważne kłopoty z logicznym myśleniem jest swego rodzaju standardem.
Rozmawiałem kilka razy z sędziami o takiej praktyce i wszyscy zgodnie twierdzą, iż obelgi pełnomocników nie powodują, iż argumenty strony ich używającej stają się w ich oczach mocniejsze. Co więcej, próbując obrzucić drugą stronę błotem można nie tylko być uznanym przez sędziego za chama, ale co gorsza, można się ośmieszyć. Zdarza się to zwłaszcza wtedy, gdy próbuje się zastosować argument ad personam w formie, która w zamierzeniu autora ma być subtelna. W jednej ze spraw arbitrażowych, którą prowadziłem pełnomocnik drugiej strony, adwokat z czołowej polskiej kancelarii, tak podsumował moje argumenty (sprawa prowadzona była w języku angielskim): "As a result, the argumentation of the attorney in fact for the Claimant may be summed up by the witticism of A. Słonimski that "a drowning man clutches not at a straw but at dirty tricks" [Tonący brzydko się chwyta]."
poniedziałek, 7 listopada 2011
Houellebecq o adwokatach

Francuski pisarz Michel Houellebecq jest jednym z najbardziej popularnych krytyków zachodniej cywilizacji. Ostrze jego krytyki nie ominęło zawodu adwokata. W swojej najnowszej powieści „Mapa i terytorium” tak opisuje wybór drogi zawodowej jednego z bohaterów:
Szybko zainteresował się prawem, jak niemal wszyscy koledzy miał zamiar zostać adwokatem, ale rozwód rodziców skłonił go do zmiany planów. (…) Miał okazję zobaczyć, czym tak naprawdę jest adwokat, właściwie ocenić tę mieszaninę cwaniactwa i lenistwa, do jakiej sprowadza się postępowanie zawodowe adwokata, zwłaszcza specjalizującego się w rozwodach. Procedura trwała dwa lata, dwa lata nieustannej walki, po których jego rodzice odczuwali wobec siebie nienawiść tak gwałtowną, że do śmierci się ani nie widzieli, ani nawet do siebie nie dzwonili, a wszystko tylko po to, żeby uzyskać banalny do wyrzygania wyrok rozwodowy, który mógłby zredagować najgłupszy kretyn po lekturze Nauki rozwodów w weekend. Aż dziw, przychodziło mu wielokrotnie do głowy, że małżonkowie w trakcie sprawy rozwodowej nie mordują zbyt często współmałżonka ani osobiście, ani za pośrednictwem wynajętego zawodowca. W końcu doszedł do wniosku, że to strach przed żandarmem stanowi prawdziwy fundament społeczeństwa, i w naturalny sposób postanowił przystąpić do egzaminów wstępnych na zaoczny kurs dla komisarzy policji.
czwartek, 6 października 2011
Pełnomocnik bez dokumentu pełnomocnictwa?
Niedawno PKPP Lewiatan zaproponowała, by w celu przyspieszenia postępowań sądowych znieść wymóg składania pełnomocnictw przez adwokatów i radców prawnych.
Pomysł ten spotkał się z pozytywnym przyjęciem niektórych praktyków.
Uważam, iż propozycja Lewiatana jest chybiona. Konieczność dołączenia do pozwu odpisu pełnomocnictwa nie jest wymogiem szczególnie uciążliwym. Bardziej uciążliwy jest wymóg opłacania opłaty skarbowej i ten rzeczywiście należałoby znieść (choć wątpię, by postulat zmniejszenia jakichkolwiek obciążeń fiskalnych mógł obecnie być spełniony). Samo zaś przedłożenie pełnomocnictwa nie zajmuje ani dużo czasu, ani też nie jest specjalnie kosztowne. Nie podzielam optymistycznego poglądu, iż można polegać na oświadczeniach zawodowych pełnomocników, co do ich umocowania. Niestety, praktyka sądowa wskazuje, iż „it’s a jungle out there”. Z faktu, iż pełnomocnik występuje w todze wcale nie można wnioskować, że składa prawdziwe oświadczenia. Skutkiem braku należytego umocowania jest nieważność postępowania. Propozycja Lewiatana otwiera drogę do tego, by po przegranej sprawie strona niezadowolona z jej wyniku zaczęła kwestionować umocowanie dotychczasowego pełnomocnika po to by uchylić niekorzystny wyrok. Bilans ryzyk i korzyści wynikających z proponowanej zmiany przemawia więc zdecydowanie przeciw niej.
Trudno też zrozumieć jaki związek z szybkością postępowania ma wymóg dołączania pełnomocnictwa do pierwszego pisma procesowego. Myślę, że dla wszystkich, którzy mają choćby sporadyczny kontakt z sądami cywilnymi i gospodarczymi oczywistym jest, iż główną przyczyną przewlekłości postępowań jest bezkrytyczne dopuszczanie dowodów zawnioskowanych przez strony (wynikające z nieznajomości sprawy lub też strachu przed uchyleniem wyroku przez sąd wyższej instancji) oraz traktowanie zasady koncentracji materiału dowodowego jako formuły pozbawionej jakiegokolwiek znaczenia.