sobota, 30 października 2010

Hipoteka przymusowa a skarga pauliańska


Dzisiaj "Rzeczpospolita" opublikowała artykuł, który napisałem wraz z Maciejem Wypiorczykiem. Artykuł ten dotyczy dopuszczalności zabezpieczenia skargi pauliańskiej przez obciążenie nieruchomości pozwanego hipoteką przymusową. Kwestia ta budzi kontrowersje. Twierdzimy, iż taki sposób zabezpieczenia skargi jest możliwy.

Zagadnienie omawiane w artykule jest bardzo istotne dla praktyki. W czasach kryzysu gospodarczego coraz więcej dłużników stara się wyzbyć swojego majątku, aby uciec przed egzekucją ze strony wierzycieli. Skarga pauliańska służy temu, by przeciwdziałać skutkom takich czynności. Z kolei skuteczność skargi zależy często od tego, czy powód, który z nią wystąpił, uzyska zabezpieczenie roszczenia na czas trwania procesu. Ważne też jest, jaki sposób zabezpieczenia sąd może zastosować. Naszym zdaniem hipoteka przymusowa jest nie tylko dopuszczalnym sposobem zabezpieczenia, ale też sposobem najbardziej adekwatnym i najkorzystniejszym dla obu stron procesu.

piątek, 29 października 2010

Jak skrócić czas i ograniczyć koszty postępowań arbitrażowych


Międzynarodowy arbitraż handlowy jest obecnie przedmiotem krytyki ze strony środowisk biznesu. Podnosi się, iż postępowania arbitrażowe trwają zbyt długo i są zbyt drogie (zob. poniżej wpis z dnia 4 września). Aby wyjść naprzeciw głosom krytyki podjęto kilka inicjatyw mających na celu poprawienie efektywności arbitrażu. Jedną z nich jest raport opracowany przez Komisję Arbitrażową Międzynarodowej Izby Handlowej w Paryżu zatytułowany „Techniki kontroli czasu i kosztów w arbitrażu”. Innym przykładem jest deklaracja amerykańskiej kancelarii Debevoise & Plimpton pt. „Protokół Debevoise & Plimpton mający na celu wspieranie efektywności w międzynarodowym arbitrażu”. Oba te dokumenty opisują praktyki, których stosowanie ma zredukować koszty i skrócić czas postępowań arbitrażowych. Pierwszy z nich zawiera reguły dla arbitrów, stron i pełnomocników, drugi zaś jest jednostronnym oświadczeniem kancelarii odnośnie zasad, których zamierza ona przestrzegać w arbitrażu. Lista reguł i zasad opisanych w tych dokumentach jest długa. Poniżej przedstawiam kilka z nich.

Po pierwsze, wskazuje się, iż strony powinny wymagać od arbitrów informacji co do terminów, w których będą oni mogli zająć się sprawą. Należy też ustalić z arbitrami maksymalny czas od chwili zamknięcia rozprawy do wydania wyroku.

Po drugie, należy położyć nacisk na kwestię sprawnego zarządzania przebiegiem postępowania (case management). Wskazane jest, by sprawę zacząć od posiedzenia poświęconego kwestiom proceduralnym, w trakcie którego ustalony zostanie wstępny plan dalszego postępowania. Warto też rozważyć nadanie arbitrażowi przewodniczącemu uprawnienia do samodzielnego wydawania postanowień o charakterze proceduralnym.

Po trzecie, należy ograniczyć czas i koszty związane z przesłuchaniem świadków. W szczególności służą temu pisemne zeznania świadków (witness statements) oraz ograniczenie ilości świadków zeznających na temat tych samych okoliczności faktycznych.

Po czwarte, należy ograniczyć do niezbędnego minimum ilość rozpraw i w szerokim zakresie korzystać z telekonferencji i wideokonferencji.

Niezbyt liczne są publiczne wypowiedzi praktyków arbitrażu i przedsiębiorców dotyczące efektywności arbitrażu w Polsce. Brak też jest danych obrazujących rzeczywiste koszty i czas trwania krajowych postępowań arbitrażowych. Obserwacja praktyki skłania jednak do wniosku, iż sporo jeszcze można poprawić w zakresie efektywności postępowań arbitrażowych w Polsce, a stosowanie większości zasad opisanych w omawianych tu dokumentach jest wysoce wskazane.

środa, 13 października 2010

Jak prawnicy procesowi powinni mówić?


Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule jest prosta. Powinni mówić tak jak Atticus Finch.



W uzupełnieniu wywiadu z prezesem Sądu Najwyższego USA na temat sztuki pisania poniżej link do wywiadu, w którym dzieli on się uwagami na temat przemawiania przed sądem.

W wywiadzie tym zastanawiający jest nacisk jaki sędzia Roberts kładzie na kwestię odpowiedzi udzielanych przez pełnomocników na pytania sędziów w trakcie rozprawy. Otóż w Polsce sądy bardzo rzadko pytają pełnomocników o kwestie istotne dla rozstrzygnięcia sprawy, rzadko też przedstawiają pełnomocnikom swój pogląd na sprawę. Sędziowie nie wykorzystują rozpraw do zadawania pełnomocnikom trudnych pytań i do pełnego wyjaśnienia sprawy. Pełnomocnicy zaś niejednokrotnie mogą się tylko domyślać, które kwestie i dowody sędziowie uważają za ważne. Jak celnie ujął to jeden z autorów, w polskich sądach dominuje model sędziego-sfinksa, którego myśli nie można odgadnąć aż do chwili ogłoszenia wyroku.

niedziela, 10 października 2010

Podpis pod sentencją wyroku sądu polubownego. Kilka uwag o wymogu, którego nie ma.


W zeszłym tygodniu pisałem z aprobatą o wyroku Sądu Najwyższego, w którym uznał on, iż naruszenie przepisów dotyczących postępowania przed sądem polubownym może stanowić naruszenie podstawowych zasad porządku prawnego RP. Tym razem kilka uwag do orzeczeń sądów, które również podzielały ten pogląd, choć zastosowały go w sposób oczywiście błędny.

W „Rzeczpospolitej” opisano sprawę, w której sąd rejonowy i sąd okręgowy odmówiły stwierdzenia wykonalności sądu polubownego. Powodem odmowy była okoliczność, iż podpisy arbitrów znalazły się nie pod sentencją wyroku, lecz pod jego uzasadnieniem.

Żaden z przepisów Kodeksu postępowania cywilnego nie przewiduje, iż arbitrzy muszą podpisać się pod sentencją wyroku. W tym zakresie ustawa przewiduje tylko, iż wyrok sądu polubownego musi być sporządzony na piśmie i podpisany przez arbitrów, którzy go wydali. Jest to więc regulacja odmienna od regulacji wyroków sądów państwowych, co do których KPC wyraźnie stanowi, iż sentencję wyroku podpisuje cały skład sądu. Już to wystarcza by uznać za błędne wskazane wyżej orzeczenia sądów.

Co więcej jednak, w przepisach dotyczących arbitrażu przewidziano, iż "wyrok sądu polubownego powinien zawierać motywy rozstrzygnięcia". Z takiego brzmienia ustawy można wnosić, iż motywy (uzasadnienie) stanowią integralną część wyroku sądu polubownego. W konsekwencji można przyjąć, iż podpisy powinny znajdować się pod całą treścią wyroku, co w praktyce oznacza, iż powinny one znaleźć się właśnie pod uzasadnieniem.

Orzeczenia sądu rejonowego i sądu okręgowego są wynikiem inwencji twórczej nakierowanej na wymyślanie nieistniejących uchybień o charakterze formalnym. Nie jest to praktyka odosobniona. Niestety, dosyć często sądy same konstruują wymogi, które mają nikłe lub żadne oparcie w ustawie, a następnie na tej podstawie odmawiają uwzględnienia zasadnych wniosków stron.

niedziela, 3 października 2010

Jak prawnicy procesowi powinni pisać?


W sprawach gospodarczych i w arbitrażu pisma procesowe są podstawową formą komunikacji pełnomocników ze składem orzekającym oraz ze stroną przeciwną. Niestety, styl większości pism pisanych przez prawników jest fatalny. Pisma procesowe są często chaotyczne, rozwlekłe i trudne do zrozumienia. Jednym z powodów takiej sytuacji jest okoliczność, iż w trakcie studiów prawniczych pisze się bardzo mało i nie przykłada się większej wagi do nauki pisania. Zupełnie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych. Tam studenci prawa w trakcie studiów piszą dziesiątki esejów, opinii, umów itp. "Legal writing" jest jednym z przedmiotów nauczanych w szkołach prawniczych. Zachęcam do obejrzenia filmu, w którym prezes Sądu Najwyższego USA, John Roberts dzieli się swoimi uwagami na temat tego jak prawnicy powinni pisać. Porady te bez wątpienia przydadzą się nie tylko amerykańskim prawnikom.

piątek, 1 października 2010

Brak bezstronności arbitra podstawą uchylenia wyroku sądu arbitrażowego


Niedawno opisano w prasie wyrok Sądu Najwyższego dotyczący uchylenia wyroku sądu polubownego ("Spór o pałac w Konstancinie obnażył słabość arbitrażu", Rzeczpospolita z 13 września, sygn. akt I CSK 535/09). Orzeczenie to zasługuje na uwagę, gdyż po raz pierwszy SN wyraźnie uznał, iż wyrok sądu polubownego może być uchylony z uwagi na sprzeczność z podstawowymi zasadami porządku prawnego RP wyłącznie na tej podstawie, iż naruszono przepisy dotyczące postępowania.

Jeden z arbitrów orzekających w składzie sądu polubownego nie był bezstronny. Okazało się, iż był on znajomym powoda, jako adwokat prowadził ponadto sprawy żony powoda i prowadził sprawy spółki, której prezesem zarządu był powód. Zdaniem SN brak bezstronności arbitra skutkuje tym, że wyrok jest sprzeczny z zasadami porządku publicznego. Co istotne, SN uznał, iż stronniczość arbitra jest wystarczającą podstawą do uchylenia wyroku sądu polubownego, niezależnie od treści tego wyroku. Zdaniem SN zbędne jest w takim wypadku badanie, czy wyrok sądu polubownego narusza prawo materialne. Dotychczas przeważało odmienne stanowisko. Przyjmowano bowiem, iż uchybienie porządkowi publicznemu powinno dotyczyć treści orzeczenia, a nie np. przepisów dotyczących składu sądu polubownego lub przepisów o postępowaniu przed tym sądem.

Stanowisko SN jest słuszne. Można oczywiście SN postawić zarzut, iż rozszerza on zakres ingerencji sądów państwowych w orzecznictwo sądów polubownych i pozwala na uchylenie nawet tych wyroków, których treść jest zgodna z prawem. Uważam jednak, iż sądy państwowe powinny stać na straży podstawowych zasad prawnych, w tym podstawowych zasad proceduralnych. Nie powinny one tolerować naruszenia prawa do rzetelnego i uczciwego procesu, nawet jeżeli wyrokowi sądu polubownego nie można zarzucić niezgodności z prawem materialnym. Strony nie po to zapisują się na arbitraż, by ograniczyć sobie możliwość uczciwego rozstrzygnięcia sporów między nimi, lecz po to by móc w sposób kompetentny, sprawny i sprawiedliwy spory te rozstrzygać. Uznanie, iż sądy polubowne mogą bezkarnie naruszać podstawowe normy proceduralne, o ile tylko treść wydanych przez nich wyroków odpowiada prawu, stanowiłoby dla uczestników obrotu ważny argument za tym, by sporów nie poddawać pod rozstrzygnięcie przez sądy polubowne. W ostatecznym rozrachunku stanowisko SN powinno więc wyjść na dobre arbitrażowi w Polsce.