Jakiś czas temu przygotowałem wpis o sztuce (czy raczej rzemiośle) pisania przez prawników. Tym razem przedstawię kilka uwag dotyczących tego, jak i czego NIE należy pisać w pismach procesowych:
- nie używać skomplikowanych, wielokrotnie złożonych zdań;
- nie zbijać tekstu w jednolite „bloki skalne” na pół strony lub więcej;
- nie używać archaizmów i dziwacznych zwrotów, nawet jeżeli są uświęcone tradycją, np. „imieniem mojego Mandanta”, „zważywszy na powyższe wnoszę i wywodzę”;
- nie nadużywać łacińskich słów i paremii;
- nie robić osobistych wycieczek, ani tym bardziej nie obrażać drugiej strony lub sądu;
- nie używać argumentów, które druga strona może łatwo zbić i narazić piszącego na kompromitację;
- nie manipulować cytatami z orzecznictwa lub doktryny, np. urywając cytat w miejscu, w którym wyrażone są poglądy korzystne dla piszącego i pomijając dalsze mniej korzystne wywody;
- nie rozpisywać się ponad miarę, a zwłaszcza nie dążyć do tego, żeby przytoczyć wszystkie poglądy wyrażone w doktrynie i orzecznictwie.
Powyższy subiektywny przegląd negatywnych zasad jest oparty na lekturze setek pism procesowych. Autorzy większości z nich nie uznają żadnej z powyższych zasad lub akceptują tylko kilka z nich. W ten sposób zamęczają sąd i kolegów po fachu oraz, co najważniejsze, źle służą swoim klientom.