piątek, 8 lutego 2013

O wciskaniu kitu


W ostatnich dniach pracuję nad odpowiedzią na apelację złożoną przez jedną z największych polskich kancelarii. Praca ta jest dosyć uciążliwa, gdyż apelacja jest rozwlekła i napisana w stylu „baroku adwokackiego”. Argumenty w niej przedstawione są w formie „rolady” tj. z niezrozumiałych powodów co kilka stron następuje powrót do tych samych wątków. Co gorsza, znaczna część tego pisma narusza podstawowe zasady uczciwości. Mój oponent powołuje się na orzeczenia sądów nawet wtedy gdy nijak nie mogą mieć zastosowania w sprawie. Regularnie pomija te części ich uzasadnień, które są dla niego niewygodne. Podobnie wygląda przywołanie poglądów doktryny. Stanowiska mniejszości autorów okazują się być „poglądami jednolicie przyjętymi w piśmiennictwie”. Pismo roi się od argumentów tak naciąganych, że aż trudno przyjąć, by ich autor sam wierzył w sensowność swoich wywodów. Niewygodne fakty w najlepszym wypadku nie są omawiane, ale najczęściej są bezczelnie przeinaczane.

Innymi słowy, mój oponent świetnie wpisuje się w mainstream polskiej praktyki prawniczej. Jest rzeczą powszechną wśród rodzimych „litygatorów” by sąd i swoich przeciwników procesowych traktować jak idiotów. Rzadko pełnomocników powstrzymuje bariera absurdalności i śmieszności własnych wywodów. Zapewne wierzą oni, że takie zachowanie jest skuteczne. Sądy w wyjątkowych tylko przypadkach zwracają uwagę na takie zachowania pełnomocników.

Zgoła odmiennie
podchodzą do tego problemu sądy amerykańskie. Standardy, które obwiązują amerykańskich prawników są dużo wyższe niż w Polsce. Niedawno portal Above the Law opisał historię prawników z kancelarii Skadden, Arps, Meagher & Flom, którzy naruszyli obowiązujące zasady w ten sposób, iż w swoim piśmie nie odnieśli się do istotnego, zdaniem sądu, orzeczenia. Sąd wskazał:

The attorneys who submitted OneWest’s opening brief, John Beisner and Jessica Miller of the Washington, D.C. office of Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom, LLP, and Andrew Fuchs of the Chicago office of that firm, ought to have brought Wigod [the Seventh Circuit precedent] to the Court’s attention in their opening brief. Their failure to do so almost certainly ran afoul of their obligation of candor under ABA Model Rule of Professional Conduct 3.3(a)(2) and the corresponding District of Columbia (D.C. RPC 3.3(a)(3)) and Illinois rules (Ill. RPC 3.3(a)(2)), and it likely amounted to conduct sanctionable under Federal Rule of Civil Procedure 11(b)(2) and 28 U.S.C. § 1927.


Prawnicy zostali szybko przywołani do porządku:

For the reasons stated above, the Court denies defendant’s motion to dismiss [docket no. 29]. The Court also directs each of the attorneys who submitted the motion to dismiss and supporting briefs, John Beisner, Jessica Miller, and Andrew Fuchs of the law firm of Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom, LLP, to show cause in writing, by no later than January 10, 2013, why they should not be sanctioned in one or more of the following ways: (a) payment of plaintiffs’ reasonable attorney’s fees and expenses caused by advancing arguments contrary to the Seventh Circuit’s Wigod decision without bringing that case to the Court’s attention; (b) revocation of the pro hac vice status of Mr. Beisner and Ms. Miller; (c) a written and/or oral reprimand; (d) any other sanction that may be appropriate.

Choć prawnicy Skadden, Arps uznawani są za bardzo agresywnych, ich odpowiedź nie mogła być bardziej potulna:

The undersigned counsel, John H. Beisner, Jessica Davidson Miller and Andrew J. Fuchs (collectively, “Counsel”) respectfully submit this response to the Court’s Order to Show Cause. Counsel apologize to the Court for not discussing Wigod in OneWest’s opening brief. Since receiving the Court’s order, Counsel have spent substantial time rereading Wigod and both parties’ briefs, reviewing ethical and legal rulings, and consulting with colleagues who had not worked on this case. Having reflected on these matters at length, Counsel wish to tell the Court first and foremost that they are very sorry Wigod was not cited and distinguished in the opening brief.

Counsel wish to emphasize that their purpose in doing so is not to defend the omission or to reargue positions already rejected by the Court, but only to explain how it happened and to assure the Court that an incident like this one will not arise again.

Counsel understand that the Court has ruled on the merits of these positions and that its decision is the law of the case. Counsel do not mean to debate the Court’s ruling; their only intent is to explain their conduct. Counsel further reiterate that they regret not citing and distinguishing Wigod in their opening brief.


Standardy praktyki sądowej w Polsce można podwyższyć przez odpowiednie szkolenie oraz, w bardziej skrajnych przypadkach, przez sądownictwo dyscyplinarne. Nie można jednak obejść się bez sędziowskiego nadzoru. Niewykluczone, iż w ramach informatyzacji postępowania cywilnego w nieodległej przyszłości sędziowie dbający by pełnomocnicy zachowywali się uczciwie, będą wspomagani przez urządzenia zwane BS Detectors, które już teraz używane są w branży marketingowej.

3 komentarze:

  1. Niestety problem polega na tym, że takie pisma naprawdę niekiedy bywają skuteczne, a odsetek sądów i pełnomocników, którzy czytają nie tylko tezy orzeczeń, ale również ich uzasadnienia zdecydowanie odbiega od tego, jakiego należałoby oczekiwać. Inna kwestia, że czasem tego rodzaju pismo pisane jest w celu zrobienia wrażenia na kliencie (apelacja liczy 30 stron, więc na pewno jest dobra), stąd i liczne powtórzenia. Zgadzam się, że byłoby dużo lepiej, gdyby takie sytuacje się nie zdarzały, ale jestem raczej pesymistą w tej kwestii. Sądzę, że nie tylko sytuacja się nie poprawi, ale wręcz będzie coraz gorzej, gdyż rosnąca konkurencja na rynku sprawia, że poziom etyczny świadczonych usług - przynajmniej w mojej ocenie - się obniża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogę tylko potwierdzić, to co napisał Pan Paweł.

    Powody mogą być różne, jedni mają bronić się i przedłużać postępowania za wszelką cenę, przytaczając nawet te najbardziej bzdurne argumenty, inni mają "płacone" od strony, a jeszcze inni nie mają pomysłu na obronę lub chcą pokazać się z dobrej strony swojemu mocodawcy.

    Skutek tego taki, że jest więcej pracy dla drugiej strony, która musi odnieść się do tych argumentów, aby przypadkiem Sąd z rozbiegu ich nie "przyklepał". Nie oszukujmy się, polskie prawo jest tak rozbudowane, że nie wszyscy musza znać się na każdej dziedzinie prawa. Czy ganić za to pełnomocników? Kwestia dyskusyjna... musielibyśmy ganić również sędziów, którzy to "przyklepują".

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z wypowiedzią Pana Judka. Problem ten jest jeszcze silniejszy w przypadku powoływania się na tezę, gdy jest to teza "redakcji" lex'a etc., a nie "oficjalna" teza SN.
    Podobne kwiatki wychodzą przy powoływaniu się na "tezy publikacji" z systemu elektronicznego - tutaj wyniki potrafią być bardzo zabawne jak się w odpowiedzi przedstawi np. kopię artykułu zawierającego powoływaną "wypowiedź" i okazuje się, że ktoś w redakcji nie opanował czytania ze zrozumieniem.

    Co do powoływania poglądów SN/doktryny w ogólności - niby obowiązuje zasada Iura novit curia (w praktyce jest to jednak raczej domniemanie) i teoretycznie takie rzeczy są zbędne. Niestety jest jednak ten odsetek Sędziów, którzy w przypadku pewnych spornych zagadnień przekopiują bezrefleksyjnie część pisma strony...

    OdpowiedzUsuń