czwartek, 12 stycznia 2012

O grzeczności między prawnikami



We wczorajszej Rzeczpospolitej opisano sprawę radcy prawnego, który został ukarany dyscyplinarnie za użycie określeń takich jak „antykonstytucyjny skandal”, „niezawisłość od rozumu”, „kopniak na odczepne” w stosunku do orzeczenia Sądu Najwyższego.

Używanie ostrych epitetów pod adresem sądu nie jest oczywiście najlepszym pomysłem. Sędziowie źle przyjmują obrażanie samych siebie i innych sędziów. Zastanawiające jest jednak jak wielu prawników uważa, że używanie obraźliwych określeń w stosunku do pełnomocników drugiej strony jest skutecznym sposobem przekonywania sędziów do swoich racji. Prawnicy regularnie starają się obrazić i upokorzyć swoich przeciwników. Co prawda rzadko zdarza się, żeby używali słów jawnie obelżywych tak jak dwóch amerykańskich adwokatów opisanych na stronie Above the Law, ale już sugerowanie, że przeciwnik procesowy ma poważne kłopoty z logicznym myśleniem jest swego rodzaju standardem.

Rozmawiałem kilka razy z sędziami o takiej praktyce i wszyscy zgodnie twierdzą, iż obelgi pełnomocników nie powodują, iż argumenty strony ich używającej stają się w ich oczach mocniejsze. Co więcej, próbując obrzucić drugą stronę błotem można nie tylko być uznanym przez sędziego za chama, ale co gorsza, można się ośmieszyć. Zdarza się to zwłaszcza wtedy, gdy próbuje się zastosować argument ad personam w formie, która w zamierzeniu autora ma być subtelna. W jednej ze spraw arbitrażowych, którą prowadziłem pełnomocnik drugiej strony, adwokat z czołowej polskiej kancelarii, tak podsumował moje argumenty (sprawa prowadzona była w języku angielskim): "As a result, the argumentation of the attorney in fact for the Claimant may be summed up by the witticism of A. Słonimski that "a drowning man clutches not at a straw but at dirty tricks" [Tonący brzydko się chwyta]."

9 komentarzy:

  1. Czasem też zdarza się, że pełnomocnik chcąc obrazić pełnomocnika drugiej strony używa określenia 'popularnego' wśród złośliwych sędziów - profesjonalny pełnomocnik, chcąc tym samym podkreślić, że przeciwnik jest, łagodnie mówiąc, idiotą ;-) Myślę, że jednak to osoba używająca takich argumentów w pismach procesowych wykazuje sie brakiem profesjonalizmu.

    marta trzęimiech - kocur

    OdpowiedzUsuń
  2. W czasach kiedy dopiero zaczynałem praktykę pisania pism procesowych (ech, kiedy to było :) ) jak druga strona stosowała tego rodzaju argumentację, pisałem pismo procesowe, w którym odpowiadałem pięknym za nadobne, żeby pozbyć się złych emocji. Po czym wszystkie ozdobniki kasowałem i wysyłałem do sądu wersję ugrzecznioną :) Lata praktyki sprawiły jednak, że obecnie nie odczuwam już nawet takiej pokusy, ale faktem jest, że co jakiś czas czytam o moim braku umiejętności logicznego myślenia czy o aberracji psychicznej mojego klienta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałem artykuł o wymianie grzeczności między prawnikami z Florydy. Jestem ciężko zszokowany. Mimo wszystko u nas kary byłyby chyba dużo wyższe. W jednym z numerów radcy prawnego opisano orzeczenie dyscyplinarne o wyrzuceniu z aplikacji aplikanta, który pozwalał sobie na niewybredne komentarze pod adresem innych członków samorządu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proponuję zebrać i opublikować prawnicze bluzgi i głupoty na jednym blogu lub w książce pt. "Profesjonalny pełnomocnik". To powinna być lektura obowiązkowa na pierwszym roku aplikacji po to by otrzeźwić prawniczą młodzież zanim będzie za późno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli przymierzasz się do założenia takiego bloga, to chętnie zostanę współautorem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wymiana korespondencji amerykańskich orłów temidy fantastyczna - umknęło mi to na ATL ;)

    Zawsze myślałem, że brzydkie chwytanie to Lec, a tu proszę... Inna rzecz, że przeciwnikowi-erudycie tłumaczenie polskiej gry słów na angielski nie wyszło (bo wyjść nie mogło - "brzydko/brzytwa" nie da się przetłumaczyć, a jedynie wytłumaczyć, co zabija efekt).

    Mnie się zdarzyło wpleść w piśmie do szacownego (acz niezbyt mądremu) prawnika ubolewanie, że przez 40 lat obowiązywania kpa nie znalazł czasu żeby się z nim zapoznać. Z późniejszej korespondencji odniosłem wrażenie, że nadrobił zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm, a mi się z kolei wydawało, że brzydkie chwytanie to od Kisiela..... Ale na pewno próba tłumaczenia na angielski to kiepski pomysł

    OdpowiedzUsuń
  8. Autor porusza bardzo interesującą tematykę. Pozdrawiamy.:)

    OdpowiedzUsuń