Pokazywanie postów oznaczonych etykietą procesy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą procesy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 maja 2011

Litigation PR



W "Rzeczpospolitej" z 13 maja ukazał się ciekawy artykuł na temat "litigation PR", czyli zarządzania komunikacją z mediami w trakcie procesów sądowych. Autor artykułu, Robert Socha, twierdzi, iż w Polsce litigation PR praktycznie nie istnieje, a "niektórzy prawnicy próbują intuicyjnie stosować coś w rodzaju litigation PR" i podaje kilka przykładów mniej lub bardziej sprawnego amatorskiego litigation PR w wykonaniu pełnomocników stron.

Zgadzam się, iż w Polsce litigation PR jest w powijakach, choć uważam, że i u nas można znaleźć przykłady profesjonalnie prowadzonego i skutecznego litigation PR. Takim przykładem jest głośna sprawa dotycząca budynku Złota 44 budowanego przez ORCO. W sprawie tej ORCO udaje się konsekwentnie prezentować swoją "narrację" w mediach. Użyte są narzędzia nowoczesnego PR, takie jak blogi. Raz na jakiś czas udaje się wykreować "newsa", który choć zupełnie trywialny lub oparty na wątpliwych przesłankach merytorycznych wzbudza bezkrytyczną reakcję mediów. Przykładem pierwszego rodzaju wiadomości była informacja, iż Daniel Libeskind, projektant wieżowca, napisał list otwarty do Hanny Gronkiewicz-Waltz z prośbą o interwencję w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Przykładem drugiego rodzaju wiadomości była informacja o zapowiedzi pozwania Skarbu Państwa o 600 mln zł odszkodowania z tytułu zatrzymania budowy, czy też informacja, iż ORCO złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez mieszkańców sąsiedniego budynku.

Litigation PR miał zastosowanie w szeroko omawianej w ostatnim tygodniu sprawie prezesa i założyciela nowojorskiego funduszu hedgingowego Galleon oskarżonego o wykorzystywanie informacji poufnych (insider trading). Raj Rajaratnam zatrudnił agencję PR, która prowadzi stronę. Na stronie tej znaleźć można dokumenty prawne (pisma procesowe, protokoły, opinie etc), analizy ekonomiczne i polityczne, zarówno pisemne, jak też w formie filmów, zdjęcia, kalendarz zdarzeń, link do Twittera, etc. 11 maja Raj Rajaratnam został uznany za winnego przez ławę przysięgłych. Jego PR-owcy utrzymują jednak, że sprawy idą w dobrym kierunku. Na prowadzonej przez nich stronie można znaleźć następujące oświadczenie: "This is only round one. We are going to take an appeal of this conviction. We started out with 37 stocks and we are down to 14. The score is 23-14 in favor of the defense. We will see you in the second circuit."

sobota, 7 maja 2011

Cross-examination. Jak przesłuchiwać świadków



Znaczna część spraw cywilnych i gospodarczych wymaga przeprowadzenia dowodów z zeznań świadków i stron. Jednym z najtrudniejszych zadań stojących przed prawnikiem występującym w takich sprawach jest przesłuchanie świadków powołanych przez drugą stronę oraz przesłuchanie drugiej strony. Najczęściej osoby te są nieprzychylnie nastawione do przesłuchującego, starają się ukrywać fakty niekorzystne dla siebie lub swojej strony. Nierzadko ich zeznania są uzgodnione między sobą, czasami z pomocą prawnika reprezentującego drugą stronę. Bywa też tak, iż osoby te kłamią. Prawnik przesłuchujący takie osoby musi wykazać się dużym kunsztem, by obnażyć luki w zeznaniach, sprzeczności między nimi lub też by udowodnić niewiarygodność świadków.

W anglosaskich systemach prawnych przesłuchanie świadka drugiej strony określa się jako cross-examination. Zagadnieniu temu poświęca się bardzo dużo uwagi. W Internecie znaleźć można liczne publikacje na temat tego jak przesłuchiwać świadków w formie książek, artykułów, blogów, czy nawet filmów na YouTube. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w Polsce. W trakcie edukacji uniwersyteckiej oraz w trakcie aplikacji radcowskiej i adwokackiej temat ten jest nieobecny, lub traktowany jest marginalnie. Od strony naukowej zagadnieniem tym interesują się chyba wyłącznie specjaliści z zakresu kryminalistyki. W rezultacie wśród polskich prawników wiedza o tym jak przesłuchiwać nieprzychylnych sobie świadków oparta jest najczęściej na poradach udzielonych przez starszych kolegów w trakcie pierwszych lat kariery zawodowej (jeżeli oni mieli w tym zakresie coś do przekazania), ewentualnie o własne doświadczenia, intuicję i szczątkowe lektury.

Właśnie jestem w trakcie lektury jednej z najnowszych publikacji na ten temat – "Cross-Examination Handbook. Persuasion, Strategies and Technics". Książka skierowana jest do praktyków, zawiera liczne przykłady i porady praktyczne, i w przeciwieństwie do większość książek prawniczych, czyta ją się z prawdziwą przyjemnością.

Ciekawym wprowadzeniem do tematyki cross-examination jest analiza przesłuchania Hermanna Goeringa w trakcie procesu norymberskiego. Przesłuchanie Goeringa przez Roberta H. Jacksona (wówczas sędziego Sądu Najwyższego USA) uznawane jest za „najgorsze cross-examination w historii”. Przesłuchanie to można również obejrzeć na YouTube.

wtorek, 7 grudnia 2010

Fundusze finansujące procesy sądowe i arbitrażowe – czas na Polskę?


W drugiej połowie listopada fundusz Burford Capital wyemitował na londyńskiej giełdzie akcje o wartości 110 milionów funtów. Fundusz ten debiutował na giełdzie w zeszłym roku i zebrał wtedy 80 milionów funtów.

Kilka ciekawych linków dotyczących Burford Capital znajduje się tu, tu i tu.

Burford Capital zajmuje się inwestowaniem w procesy sądowe i w międzynarodowe spory arbitrażowe. Finansuje on koszty procesowe w zamian za określony procent od wygranej kwoty. Jak można przeczytać na stronie internetowej funduszu obecnie skupia się on na rynku amerykańskim, lecz w przyszłości może rozszerzyć zakres swojej działalności na „inne atrakcyjne i odpowiednie jurysdykcje”.

Na chwilę obecną na polskim rynku nie działa żaden krajowy podmiot prowadzący taką działalność. Z podmiotów działających na rynkach międzynarodowych w Polsce finansowaniem sporów zajmowały się fundusze Elliott. Szeroko komentowane w mediach było ich zaangażowanie między innymi w spór pomiędzy mniejszościowymi wspólnikami Wirtualnej Polski i Telekomunikacją Polską.

Ciekaw jestem, czy mógłby powstać fundusz, który zajmowałby się finansowaniem procesów przed polskimi sądami państwowymi i arbitrażowymi. Mamy oto niezagospodarowaną niszę rynkową. Myślę, że znalazłyby się podmioty, które byłyby skłonne wytoczyć powództwa, gdyby tylko mogły znaleźć zewnętrze finansowanie kosztów prowadzenia procesu i mogły podzielać z kimś ryzyko przegranej. Fakt, iż takich funduszy na polskim rynku nie ma, można tłumaczyć na wiele sposobów. Być może świadczy on o tym, iż ryzyko związane z inwestowaniem w spory jest zbyt duże w stosunku do możliwych zysków. Przedsiębiorcy uznają zapewne, iż procesy trwają zbyt długo, a wyroki sądów i wyroki arbitrażowe są zbyt nieprzewidywalne (tj. oderwane od wyniku rozsądnej analizy prawnej), by warto w nie inwestować. Innym wyjaśnieniem może być brak odpowiednich spraw, choć to wyjaśnienie wydaje mi się dużo mniej przekonujące. W każdym razie jeżeli fundusze takie powstaną, na pewno będzie to świadczyło o wzroście zaufania przedsiębiorców do polskiego sądownictwa państwowego i arbitrażowego.