Sąd
Najwyższy wydał niedawno orzeczenie, które powinno zaalarmować praktyków, w
szczególności tych, którzy zajmują się transakcjami fuzji i przejęć. Uznał, że
nieważna jest umowa o świadczenie przez osobę trzecią jeżeli żadną ze stron
umowy nie łączy stosunek obligacyjny z tą osobą trzecią. Jest rzeczą
standardową, że w umowach dotyczących sprzedaży przedsiębiorstw lub udziałów
(akcji) sprzedawca zobowiązuje się, iż określone osoby trzecie będą zachowywały
się w określony sposób. Po pierwsze, sprzedawca zazwyczaj zobowiązuje się, że w
okresie między podpisaniem przedwstępnej umowy sprzedaży lub umowy o skutku
zobowiązującym, a zamknięciem transakcji nie tylko on, ale również podmioty z
nimi powiązane, nie będą dokonywały określonych czynności prawnych (np. nie
będą zbywać istotnych składników majątkowych). Po drugie, w przypadku gdy w
umowie przewidziany jest zakaz konkurencji wiążący sprzedawcę zakaz ten
rozciąga się na inne podmioty – członków rodziny, gdy sprzedający jest osobą
fizyczną, lub spółki powiązane ze sprzedającym, gdy jest osobą prawną. Często
te osoby trzecie nie są związane ze sprzedawcą węzłem obligacyjnym, który
pozwalałby sprzedawcy na wymuszenie określonego zachowania zagwarantowanego
kupującemu. W wyjątkowych tylko przypadkach węzeł taki wiąże kupującego z osobą
trzecią. Cel rozszerzenia zobowiązań na osoby trzecie jest oczywisty. Tylko
dzięki temu można zapewnić, że sprzedający nie obejdzie w prosty sposób zakazów
i nakazów wynikających z umowy.
Stanowisko SN
W
wyroku z dnia 9 października 2014r. (sygn. akt IV CSK 29/14) Sąd Najwyższy
przyjął stanowisko, które podważa skuteczność takich zobowiązań umownych.
Strony w umowie sprzedaży udziałów umówiły się, że przez okres nie krótszy niż
trzy lata ani sprzedawca osobiście, ani jego małżonek, zstępni, ani podmioty, w
których on, jego małżonek lub zstępni posiadają udziały, bądź na rzecz których
wykonują pracę, nie będą prowadzić działalności w zakresie związanym z
produkcją osłonek. Zakaz ten został naruszony przez członków rodziny
sprzedawcy. Sąd Najwyższy orzekł, że zawarty w umowie zakaz konkurencji w
zakresie w jakim dotyczył osób trzecich jest nieważny. Sąd uzasadnił swoje
stanowisko w następujący sposób. Po pierwsze, uznał, że dla skuteczności zakazu
konieczne jest by kupującego lub sprzedawcę łączył z członkami rodziny
sprzedawcy stosunek zobowiązaniowy „w
każdym wypadku zawarcia umowy o
świadczenie przez osobę trzecią musi występować w „tle” przynajmniej jeden
stosunek uzasadniający gospodarczo przyrzeczenie świadczenia osoby trzeciej
przez przyrzekającego. Zarówno powoda, jak i pozwanego nie łączyło z osobami
wymienionymi w umowie żadne zobowiązanie do powstrzymania się od działalności
określonej w tej umowie. Z tego względu nie jest możliwe kreowanie gwarancyjnej
odpowiedzialności pozwanego”. Sąd zgodził się z argumentem kupującego, że
stosunek prawny pomiędzy wierzycielem (kupującym) i osobami trzecimi (członkami
rodziny sprzedawcy) nie musi istnieć w chwili zawarcia umowy o świadczenie
przez osobę trzecią, a dłużnik (sprzedawca) może zobowiązać się, że osoby trzecie
dopiero w przyszłości zaciągną zobowiązanie wobec wierzyciela. Uznał jednak, że
„z treści klauzuli § 6 umowy łączącej
strony żaden taki obowiązek nie wynika”. Po drugie, Sąd uznał, że
zobowiązanie w tym kształcie narusza swobodę umów: „Celem zobowiązania, wynikającego z zawartej przez strony umowy było
wykreowanie gwarancyjnej odpowiedzialności pozwanego za zachowania osób
trzecich bez istnienia stosunku zobowiązaniowego pomiędzy tymi osobami a
dłużnikiem, lub wierzycielem. Cel tego zobowiązania sprzeczny był wobec tego z
naturą zobowiązania, jaka wynika z treści przepisu art. 391 k.c.” W tym
kontekście dokonał oceny racjonalności zobowiązań zwartych w umowie: „Zobowiązanie powinno cechować się
racjonalnością i użytecznością. Za sprzeczną z tymi cechami należy uznać umowę
zobowiązującą dłużnika do spowodowania określonego stanu rzeczy, na który nie
ma wpływu. W okolicznościach tej sprawy było tak z uwagi na nieistnienie
stosunku zobowiązaniowego.” Sąd odrzucił argumenty pozwanego o powszechnym
stosowaniu tego typu postanowień umownych w praktyce kontraktowej wskazując, iż
„występująca w obrocie gospodarczym
praktyka zawierania umów zabezpieczających interesy nabywców przedsiębiorstw w
sposób określony w rozważanej klauzuli, do której odwołuje się skarżący, nie
może umów tych legitymizować, skoro sprzeczne są one z normami prawnymi.”
Dlaczego nie można się
zgodzić z SN
Stanowisko
Sądu Najwyższego nie zasługuje na aprobatę ani na płaszczyźnie dogmatycznej,
ani pragmatycznej. Wykładnia in favorem
contractus nakazuje uznać że
sprzedawca w umowie sprzedaży zobowiązał się do tego, że członkowie jego
rodziny zaciągną zobowiązanie, że nie będą konkurować z kupującym oraz, że
wykonają to zobowiązanie. Jest to jedyna racjonalna interpretacja zawartego w
umowie zakazu konkurencji. Wywody Sądu o tym, że alternatywnie umowę ratowałoby
istnienie stosunku zobowiązaniowego między sprzedawcą i członkami jego rodziny
oparte są na nieporozumieniu. Słusznie w doktrynie podnosi się, że stosunek
miedzy dłużnikiem i osobą trzecią jest nierelewantny dla oceny zobowiązania, o
którym mowa w art. 391 Kodeksu cywilnego. Innymi słowy nie ma żadnego znaczenia
czy i na jakiej podstawie dłużnik może wymusić spełnienie zobowiązania przez
osobę trzecia na rzecz wierzyciela. Jeżeli zobowiązanie nie zostanie spełnione
dłużnik odpowiada wobec wierzyciela na zasadzie ryzyka. Idąc dalej, nawet gdyby nie zgodzić się z powyższą
kwalifikacją umowy będącej przedmiotem sporu i gdyby uznać, że umowa ta nie
spełnia wymogów określonych w art. 391 Kodeksu cywilnego, to i tak byłaby ona
dopuszczalna w świetle zasady swobody umów. Wywody Sądu Najwyższego mające na
celu wykazanie, że jest inaczej, są tak zdawkowe, że trudno się do nich
odnieść. Sprowadzają się one w istocie do powtórzenia tych samych argumentów,
które były podstawą uznania, że umowa ta narusza przepis art. 391 Kodeksu
cywilnego. Co ciekawe, wywody te wydają się być sprzeczne ze stanowiskiem jakie
Sąd Najwyższy zajął w wyroku z dnia 12 lutego 2010 r. (sygn. akt I CSK 311/09),
gdzie przekonująco wskazał, iż „możliwe byłoby zawarcie takiej ogólnej umowy
gwarancji, w której przyrzekający mógłby przyrzec wierzycielowi, że wskazana
osoba trzecia zachowa się w odpowiedni sposób. (…) Jeżeli taki wariant
zobowiązania się gwaranta nie mieści się de lege lata (…) w przewidzianych w art. 391 k.c. dwóch wariantach umowy o świadczenie przez osobę trzecią, to na
takie ukształtowanie umowy pozwala art. 353 (1) k.c.” Czytając zawarte w omawianym
orzeczeniu wywody na temat praktyki kontraktowej i racjonalności klauzuli o
zakazie konkurencji trudno orzec, czy są one rezultatem nonszalancji wobec
potrzeb uczestników obrotu, czy też raczej wynikiem ich niezrozumienia.
Praktyczne rozwiązania
problemu
Pozostaje
mieć nadzieję, że omawiany wyrok był jednorazowym „wypadkiem przy pracy” i nie
zapoczątkuje trwałej linii orzeczniczej. Dopóki jednak kwestia ta nie zostanie
wyjaśniona praktykom przygotowującym umowy sprzedaży przedsiębiorstw lub
udziałów (akcji) zostają trzy rozwiązania. Po pierwsze, można zapewnić żeby już
w chwili podpisania umowy przedwstępnej lub zobowiązującej osoby trzecie
zaciągnęły zobowiązanie wobec kupującego, lub by stały się stroną tej umowy i
zobowiązanie zaciągnęły w umowie. Takie rozwiązanie może być jednak w praktyce
uciążliwe, lub niemożliwe. Dlatego drugim rozwiązaniem jest by w sytuacji, gdy ani
sprzedawcy, ani kupującego nie łączy z osobami trzecimi żadna umowa, to zamiast
posługiwać się zwyczajowymi formułami, że „osoba
trzecia nie będzie prowadzić działalności konkurencyjnej” lub „sprzedawca spowoduje, że osoba trzecia nie
sprzeda swojej nieruchomości” wskazać w umowie, że sprzedawca zobowiązuje
się, iż osoba trzecia zaciągnie wobec wierzyciela zobowiązanie o określonej treści (np. zobowiązanie
do powstrzymywania się do działalności konkurencyjnej) oraz, że zobowiązanie to
wykona. Taka formuła, choć nieco sztuczna, powinna uratować umowę przed zarzutem,
że między wierzycielem, a osobą trzecią nie ma żadnej więzi obligacyjnej.
Wydaje się, że w omawianej sprawie podobne zaklęcie uratowałoby klauzulę umowną
będącą przedmiotem sporu. Po trzecie, warto rozważyć poddanie sporów
wynikających z umowy pod rozstrzygnięcie sądu polubownego. Nie daje to
oczywiście gwarancji, że klauzule takie jak omawiana tutaj nie zostaną zakwestionowane
przez arbitrów. Jeżeli jednak strony wybiorą arbitrów mających doświadczenie w
transakcjach M&A ryzyko podważania klauzul, które są rynkowymi standardami,
i które są niezbędne dla prawidłowego zabezpieczenia ryzyk kontraktowych w
takich transakcjach, jest zdecydowanie
mniejsze.
Artykuł ten ukazał się w "Rzeczpospolitej" z 5 marca 2015r.