Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ETS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ETS. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 kwietnia 2013

Zarzut zapisu na sąd polubowny a jurysdykcja krajowa


W postanowieniu z 26 marca 2013 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie orzekł (sygn. akt I ACz 151/13), że zarzut zapisu na sąd polubowny nie stanowi zarzutu braku jurysdykcji w rozumieniu art. 24 rozporządzenia Rady (WE) nr 44/2001 z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (Bruksela I). Orzeczenie to zasługuje na uwagę, gdyż dotyczy kontrowersyjnej kwestii, nierozstrzygniętej w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (ETS).

Spór o jurysdykcję

Sprawa dotyczyła umowy międzynarodowej sprzedaży towarów. Między stronami, polską i francuską spółką, powstał spór dotyczący wykonania tej umowy i wzajemnych rozliczeń. Polska spółka pozwała spółkę francuską o zapłatę przed sądem w Lublinie. W odpowiedzi na pozew pozwana spółka podniosła zarzut zapisu na sąd polubowny. Pozwana spółka po podniesieniu zarzutu zapisu na sąd polubowny wdała się w spór, kwestionując zasadność roszczeń powoda. Sąd, rozstrzygając zarzut zapisu na sąd polubowny, odmówił odrzucenia pozwu. Uznał, że klauzula arbitrażowa zawierała postanowienie uprawniające powoda do złożenia pozwu do sądu powszechnego.

Pozwana spółka francuska złożyła zażalenie na postanowienie o odmowie odrzucenia pozwu. Dopiero w tym zażaleniu po raz pierwszy podniosła zarzut braku jurysdykcji krajowej. Pozwana powołała na poparcie swojego zarzutu braku jurysdykcji sądów polskich nowe twierdzenia faktyczne. Twierdziła, że zmieniło się miejsce dostawy towarów. Zdaniem pozwanej, w wyniku tej zmiany, jurysdykcję w sprawie mają nie sądy polskie, ale francuskie. Jednocześnie pozwana twierdziła, że w sprawie nie doszło do utrwalenia jurysdykcji na podstawie art. 24 Brukseli I. Przepis art. 24 Brukseli I stanowi:

Jeżeli sąd Państwa Członkowskiego nie ma jurysdykcji na podstawie innych przepisów niniejszego rozporządzenia, uzyskuje on jurysdykcję, jeżeli pozwany przed sądem tym wda się w spór. Zasada ta nie ma zastosowania, jeżeli pozwany wdaje się w spór w tym celu, aby podnieść zarzut braku jurysdykcji lub jeżeli inny sąd ma na podstawie art. 22 jurysdykcję wyłączną.

Powód argumentował, iż podniesiony przez pozwaną zarzut braku jurysdykcji jest spóźniony i należy przyjąć, że w sprawie doszło do utrwalenia jurysdykcji sądu krajowego na podstawie art. 24 Brukseli I. Pozwana twierdziła, że zgłoszony przez nią w odpowiedzi na pozew zarzut zapisu na sąd polubowny należy zakwalifikować jako zakwestionowanie jurysdykcji sądu państwa członkowskiego w rozumieniu powyższego przepisu.

Zarzut zarzutowi nierówny

Kwestia, czy podniesienie zarzutu zapisu na sąd polubowny jest równoznaczne z kwestionowaniem jurysdykcji sądu państwa członkowskiego, nie była do tej pory przedmiotem orzeczenia ETS. Część polskiej doktryny powtarza wyrażony w literaturze niemieckiej pogląd, że zarzut zapisu na sąd polubowny stanowi jednocześnie kwestionowanie jurysdykcji w rozumieniu art. 24 Brukseli I.

Sąd Apelacyjny uznał, że doszło w tej sprawie do utrwalenia jurysdykcji. Zarzut zapisu na sąd polubowny zgłoszony przez pozwaną przed wdaniem się w spór co do istoty nie stanowił bowiem zarzutu braku jurysdykcji, o którym mowa w art. 24 Brukseli I. Zarzut braku jurysdykcji sądu krajowego zgłoszony przez pozwaną dopiero w zażaleniu był więc spóźniony i nieskuteczny. W uzasadnieniu sąd zauważył, że zarzut braku jurysdykcji krajowej i zarzut zapisu na sąd polubowny to dwa odrębne zarzuty, i że nie sposób uznać, iż w sytuacji gdy pozwana zgłosiła zarzut zapisu na sąd polubowny to jest on skuteczny w odniesieniu do jurysdykcji krajowej.

Stanowisko sądu zasługuje na aprobatę. Zarzut zapisu na sąd polubowny i zarzut braku jurysdykcji krajowej są oparte na odmiennej podstawie prawnej i faktycznej. W rozstrzyganej sprawie, zarzut zapisu na sąd polubowny został oparty o przepisy Kodeksu postępowania cywilnego, a spór w tym zakresie dotyczył treści klauzuli arbitrażowej. Zarzut braku jurysdykcji został z kolei oparty o przepisy Brukseli I, a w zakresie faktów dyskusja między stronami dotyczyła miejsca dostawy towarów. Skoro na poparcie zarzutu braku jurysdykcji krajowej trzeba było powołać zupełnie inne okoliczności i inne przepisy niż na poparcie zarzutu zapisu na sąd polubowny, to zarzuty te nie mogą być uznane za tożsame.

Znaczenie utrwalenia jurysdykcji

Komentowane orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Lublinie pozostaje także w zgodzie z zasadami badania jurysdykcji zawartymi w przepisach Brukseli I. Naczelną zasadą Brukseli I jest badanie przez sąd swojej jurysdykcji jedynie na zarzut pozwanego. Zarzut ten powinien być odpowiednio uzasadniony i zgłoszony przed wdaniem się w spór co do istoty sprawy. Bruksela I tylko wyjątkowo przewiduje badanie przez sąd swojej właściwości z urzędu, jak np. w art. 22 ust. 1, przewidującym wyłączną właściwość sądu miejsca położenia nieruchomości w sprawach dotyczących praw rzeczowych na tej nieruchomości.

Przyjęta w Brukseli I zasada badania jurysdykcji na zarzut i związane z nią utrwalenie jurysdykcji w przypadku braku takiego zarzutu znajduje uzasadnienie w ekonomii procesowej i potrzebie zapewnienia pewności obrotu. Gdyby jurysdykcja sądu była badana z urzędu w każdym stanie sprawy, to jej kwestionowanie mogłoby następować na bardzo późnym etapie sporu, nawet przed sądem ostatniej instancji. Ponadto, czasami stwierdzenie przez sąd z urzędu braku jurysdykcji mogłoby być wbrew woli obydwu stron np. w sytuacji, w której sąd odmawiając rozpoznania sprawy wskazałby jako właściwe sądy państwa, w którym żadna ze stron nie chciałaby rozstrzygać sporu.

Uznanie, że zarzut zapisu na sąd polubowny jest tożsamy z zarzutem braku jurysdykcji krajowej byłoby sprzeczne z powyższymi przepisami. Zmuszałoby sąd krajowy do rozpoznawania zarzutu zapisu na sąd polubowny poza jego granicami. Gdyby bowiem sąd ten zarzut oddalił, to musiałby badać jurysdykcję krajową de facto z urzędu. To na sądzie ciążyłby wtedy obowiązek ustalania, czy w sprawie nie zachodzą inne okoliczności, oprócz zapisu na sąd polubowny, które podważałyby jego jurysdykcję.

Autorzy: Michał Kocur i Jan Kieszczyński
W opisanej powyżej sprawie autorzy są pełnomocnikami strony powodowej.

wtorek, 11 września 2012

Ustawa hazardowa: odszkodowania nie takie pewne


Raz na jakiś czas na tym blogu pojawiać się będą wpisy innych prawników. Autorem pierwszego gościnnego wpisu jest Jan Kieszczyński, aplikant w kancelarii Woźniak Kocur. Zapraszam do lektury.

Salvador Dali powiedział podobno, że jedyną rzeczą jakiej świat nigdy nie będzie miał dość, jest przesada. Słowa te są dobrym komentarzem do reakcji na wydanie przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) wyroku w sprawie C-213/11 Fortuna. Przez polskie media natychmiast przetoczyła się fala wypowiedzi sugerujących, że skutkiem wydania przez ETS tego wyroku będą wielomiliardowe roszczenia odszkodowawcze wobec Skarbu Państwa. Bliższe zapoznanie się z orzeczeniem ETS skłania jednak do tezy, że uzyskanie jakichkolwiek odszkodowań w oparciu o ten wyrok może być trudne, o ile w ogóle możliwe.

Co powiedział ETS?

Omawiany wyrok zapadł w trybie odpowiedzi na pytania prejudycjalne, zgłoszone przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. WSA nabrał wątpliwości co do wykładni przepisów dyrektywy 98/34/WE ustanawiającej procedurę udzielania informacji w dziedzinie norm i przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego. Wątpliwości pojawiły się przy rozpatrywaniu trzech skarg na decyzje administracyjne dotyczących zezwoleń na prowadzenie działalności hazardowej na automatach do gry o niskich wygranych.

We wszystkich trzech sprawach dyrektor izby celnej stosował przepisy przejściowe ustawy o grach hazardowych (ustawa). Przepisy te przewidywały zakaz zmiany i przedłużania dotychczasowych zezwoleń oraz umarzania postępowań o wydanie zezwolenia niezakończonych w chwili wejścia w życie ustawy.

Adresaci powyższych decyzji argumentowali przed WSA, że dyrektor izby celnej powinien był odmówić stosowania powyższych przepisów, ponieważ wbrew dyrektywie nie zostały notyfikowane Komisji Europejskiej przed ich wprowadzeniem w życie. Skarżący oparli swoje żądania o wyroki ETS, zapadłe m.in. w sprawach CIA (C-194/94), Unilever (C-443/98), Sapod Audic (C-159/00) oraz Lidl Italia (C-303/04). ETS stwierdził w tych wyrokach, że sąd krajowy powinien odmówić stosowania nienotyfikowanych przepisów, jeśli tylko spełnione są dwie przesłanki. Po pierwsze, przepisy takie są „przepisami technicznymi" w rozumieniu dyrektywy. Po drugie, przepisy te mogą wpływać na obrót towarami wewnątrz UE.

WSA zapytał więc ETS, czy powyższe przesłanki spełnione są w odniesieniu do przepisów ustawy zakazujących wydawania, zmiany i przedłużania zezwoleń na prowadzenie działalności na automatach do gry o niskich wygranych. ETS swoją odpowiedź skoncentrował na pierwszej przesłance. Stwierdził, że powyższe zakazy wydawania, przedłużania i zmiany zezwoleń są przepisami technicznymi w rozumieniu dyrektywy. Ponadto, ETS dodał do listy przepisów technicznych również przepis ustawy ograniczający miejsce organizacji gier na automatach tylko do kasyn. ETS pozostawił natomiast WSA do ustalenia, czy spełniona jest druga przesłanka, tj. czy przepisy te mogą mieć wpływ na handel automatami do gier wewnątrz UE.

ETS nie zajmował się oceną przepisów ustawy pod kątem ich zgodności z przepisami normującymi swobody przepływu towarów i usług oraz swobodę przedsiębiorczości. Orzecznictwo ETS pozostawia państwom członkowskim dużą swobodę w regulowaniu hazardu, włącznie do jego zupełnego zakazania.

Bezpośrednie skutki wyroku

Po otrzymaniu odpowiedzi ETS WSA będzie musiał zdecydować, czy przepisy, które kwestionowali skarżący, ograniczają obrót automatów czy nie. Gdyby uznał, że przepisy nie ograniczały obrotu automatami, to konsekwentnie musiałby stwierdzić, że nie było konieczności ich notyfikowania. W takiej sytuacji oddaliłby wnioski skarżących.

Jest jednak prawdopodobne, że WSA uzna skarżone przepisy ustawy za środki równoważne do zakazu przywozu i stwierdzi, że przepisy te powinny były być notyfikowane przed ich wdrożeniem. Jak doniosła Rzeczpospolita Komisja Europejska ostrzegała polski rząd, że proponowane przepisy wchodzą w zakres stosowania dyrektywy. Jeśli do takich samych wniosków dojdzie WSA, to powinien – zgodnie z powołaną linią orzeczniczą ETS – odmówić stosowania tych przepisów.

Odpowiedzialność za delikt legislacyjny

Pojawia się pytanie, czy nienotyfikowanie przepisów może być podstawą odpowiedzialności cywilnej Skarbu Państwa. W pierwszej kolejności należy rozważyć odpowiedzialność Skarbu Państwa za delikt legislacyjny. W tym zakresie, nie wydaje się, aby wyrok ETS dawał podstawy do wystąpienia z takimi roszczeniami. Po pierwsze, ETS nie przesądził, czy Polska w toku procesu legislacyjnego naruszyła dyrektywę. Kwestię tę ETS pozostawił do rozstrzygnięcia sądom i organom stosującym przepisy ustawy. Po drugie, nawet stwierdzenie przez ETS naruszenia dyrektywy raczej nie mogłoby stanowić podstawy odpowiedzialności przewidzianej w art. 417(1) § 1 Kodeksu cywilnego. Podstawową przesłanką odpowiedzialności odszkodowawczej za naruszenie prawa UE poprzez wydanie aktu normatywnego jest bowiem to, aby naruszony przepis zmierzał do przyznania uprawnień jednostkom. Takiego charakteru nie można zaś przypisać dyrektywie przewidującej procedurę notyfikacyjną. Adresatem przepisów dyrektywy są bowiem organy państwa członkowskiego prowadzące proces ustawodawczy. Dyrektywa nie przyznaje zaś indywidualnych praw jednostkom.

Odpowiedzialność za wydanie niezgodnej z prawem decyzji

Skoro brak przesłanek do wystąpienia z roszczeniami opartymi o delikt legislacyjny, pozostaje droga roszczeń za wydanie niezgodnych z prawem decyzji. W takim postępowaniu trudność będzie polegała na tym, aby wykazać, że pierwotnie wydana decyzja była nieprawidłowa. Tytułem przykładu, podmiot występujący o przedłużenie zezwolenia na prowadzenie działalności na automatach o niskich wygranych, któremu takiego przedłużenia odmówiono, będzie musiał wykazać, że jego sprawa zostałaby załatwiona pozytywnie, gdyby nie obowiązujący w ustawie przepis. To może nie być łatwe z dwóch powodów.

Po pierwsze, trudności będzie nastręczało ustalenie przepisów, w oparciu o które ma być rozstrzygnięta sprawa. Odmowa stosowania nienotyfikowanych przepisów prowadzi bowiem do powstania próżni prawnej. Prof. Koncewicz odnosząc się do omawianej linii orzeczniczej ETS stwierdził, że jest ona świetnym środkiem dyscyplinującym samowolę legislacyjną państw członkowskich. Jednocześnie jednak orzecznictwo ETS wydaje się być oderwane od praktyki. Z jednej strony ETS zabrania stosowania przepisów nienotyfikowanych, z drugiej nie wskazuje, na jakiej podstawie rozstrzygnąć sprawę. Z tych powodów, bezwzględny skutek braku notyfikacji jest krytykowany w doktrynie prawa europejskiego.

Po drugie, nie jest oczywiste, że odmawiając stosowania przepisów nienotyfikowanych można przyjąć zasadę, „co nie jest zakazane, jest dozwolone". Ustawa objęła działalność hazardową w zakresie gier na automatach obowiązkiem koncesyjnym, który stanowi wyłom w powyższej zasadzie. Wracając do przykładu przedłużenia zezwolenia, to jedynymi przepisami, jakie obecnie znajdują zastosowanie do działalności w zakresie gier na automatach, są przepisy ustawy hazardowej. Ustawa nie przewiduje zaś procedury przedłużania tego typu decyzji – nie będzie więc możliwości pozytywnego rozpatrzenia sprawy. Odmowa stosowania nienotyfikowanych przepisów może się w takiej sytuacji okazać pyrrusowym zwycięstwem, niemającym wpływu na poprawność zapadłych decyzji.

Przedwczesne wydaje się twierdzenie, że wyrok ETS będzie skutkował odszkodowaniami od Skarbu Państwa. Kolejną odsłoną wydarzeń związanych z ustawą będą orzeczenia WSA, który musi rozstrzygnąć, jakie są konsekwencje orzeczenia ETS dla trzech zaskarżonych decyzji. Na tym etapie jeszcze nie wiadomo, czy przyjdzie Polsce zapłacić za nadzwyczajny pośpiech przy uchwalaniu ustawy.

Autor: Jan Kieszczyński