piątek, 8 czerwca 2012

Dealing in Virtue. Międzynarodowy arbitraż handlowy w relacjach praktyków (część 1)




Niedawno przeczytałem książkę Dealing in Virtue. International Commercial Arbitration and the Construction of a Transnational Legal Order. Jej autorami są Yves Dezalay, francuski socjolog oraz Bryant G. Garth, amerykański profesor prawa. Książka ta przedstawia środowisko międzynarodowego arbitrażu handlowego oraz historię arbitrażu. Autorzy opisują rozwój sądownictwa polubownego, ze szczególnym uwzględnieniem arbitrażu przy Międzynarodowej Izbie Handlowej w Paryżu (ICC). O tej części książki piszę poniżej. Ponadto poddają oni analizie arbitraż w Wielkiej Brytani, USA, Szwecji oraz w Hong Kongu.

Tajemniczy świat międzynarodowego arbitrażu

Na początku książki autorzy zauważają: “Many lawyers and legal academics know something about the subject, but the world of arbitration remains rather mysterious, especially for those not fully initiated into it.” (s.4). Celem książki jest opisanie tego tajemniczego świata. Autorzy analizują jak współczesny stan międzynarodowego arbitrażu handlowego  ukształtował  się w wyniku napięć i konfliktów pomiędzy  kontynentalnymi i anglosaskimi prawnikami reprezentującymi zasadniczo odmienne podejście do prawa i rozwiązywania sporów.

Arbitrzy jak średniowieczni notable

Autorzy Dealing in Virtue przedstawiają sylwetki prominentnych postaci ze świata międzynarodowego arbitrażu. Analizują kariery takich figur jak Perre Lalive, Gunner Lagergren, William D. Rogers, czy Yves Derrains. Wskazują, że podstawą ich sukcesu był “kapitał symboliczny”, w postaci uznania w świecie akademickim lub renomy wynikającej z sukcesu w praktyce prawniczej. Opisując kariery arbitrów-akademików autorzy dokonują ciekawych porównań:

The careers of these notable individuals recall accounts of the medieval church. The son of a nobleman could become a bishop of the church simply because of family background and social prominence. Others would shave their heads, take vows of celibacy, devote everything to the church, and yet have no chance to rise to a position of eminence, such as bishop. Their hard work would help maintain the institutional structure that made the position of bishop attractive to the son of a nobleman, but they lacked the social platform to gain the top position.” (s. 23)

Grand old men przeciwko technokratom

W książce opisano konflikt pomiędzy dwoma generacjami arbitrów, „grand old men” (takimi jak większość z wyżej wymienionych arbitrów) i „technokratami”. Ci pierwsi, wywodzący się z grona najbardziej uznanych kontynentalnych profesorów, emerytowanych sędziów sądów najwyższych instancji, czołowych barriesterów i Queen’s Counsel uważali, iż arbitraż powinien być zajęciem dorywczym, dodatkowym, czymś, czym dżentelmeni zajmują się amatorsko w wolnym czasie. ”Arbitration is a duty, not a career”,  mówi jeden z nich.”Grand old men”  zdobyli uznanie i finansową niezależność na polu akademickim, lub w praktyce prawniczej poza arbitrażem, a następnie ten swój „kapitał” wykorzystali w arbitrażu. W lat 70-tych i 80-tych XX wieku na scenę wkroczyła nowa generacja praktyków wywodząca się głównie z anglosaskich firm prawniczych. Traktowali oni arbitraż jako specjalizację i ścieżkę kariery. Charyzmie starszych kolegów przeciwstawili swoje umiejętności techniczne.  Młodsze pokolenie charakteryzowało bardziej biznesowe i profesjonalne podejście do sprawowania roli arbitra. Różnice między tymi dwiema generacjami nie bez uszczypliwości tłumaczą przywołani w książce szwajcarscy arbitrzy:

Several young Swiss arbitrators highlighted the difference between generations, in their opinion, by stating that, while they would stay awake all night to finish an arbitration and produce an award, the senior Swiss arbitrators would terminate the hearing at 5:00 P.M. for dinner and an evening at the opera.” (s. 36-37)

Lex mercatoria

Jednym z przejawów tego konfliktu był spór dotyczący koncepcji legis meractoriae, międzynarodowego prawa zwyczajowego. Zdaniem wielu akademików europejskich prawo takie wytworzyło się w międzynarodowym obrocie handlowym i miało przy rozstrzyganiu sporów arbitrażowych  zastąpić prawa poszczególnych państw. Koncepcja ta była jednak stanowczo odrzucana przez praktyków z międzynarodowych firm prawniczych. Uważali oni, iż jest stanowi ona drogę na skróty, która arbitrom-profesorom pozwalała rozstrzygać sprawy bez rzetelnej analizy faktów, treści umowy, zagadnień kolizyjnych i materialnoprawnych.  Jak wskazał jeden z amerykańskich praktyków:

It’s something that can be subject to abuse where an arbitrator doesn’t feel like going through a difficult choice of law . . . or simply decides that something is lex mercatoria because that’s an answer he feels is right. . . . The question is . . . whether commercial parties feel that it provides sufficient security and predictability-and how well arbitrators who don’t have the abilities of [Berthold] Goldman [a senior French professor and the “father” of the lex mercatoria] are able to apply the theory and come up with suitable answers that are perceived as fair and reasonable by both parties.” (s. 39)

3 komentarze:

  1. Czy ów amerykański praktyk wyjaśnia, na czym opiera swoje przeświadczenie, że stosując prawo kolizyjne (zwłaszcza że jak sam pisze, wybory bywają trudne), arbitrzy podejmują bardziej przewidywalne decyzje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyjaśnia. Chętnie bym go o to zapytał, ale niestety, wszystkie wypowiedzi w tej książce są anonimowe

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny tekst. Uważam, że na tym polega główny problem arbitrażu - nigdy nie wiesz, czy arbiter na którego trafisz będzie rzeczywiście wybitnym specjalistą. W sądzie powszechnym jest podobnie tyle że przynajmniej masz szansę, by ktoś zweryfikował decyzję sądu I instancji.

    OdpowiedzUsuń