niedziela, 13 lutego 2011

Spór o podbieranie klientów


Ostatnio szeroko opisywany jest w prasie spór pomiędzy BZ WBK AIB Asset Management i Caspar Asset Management.

Ta druga spółka została utworzona przez kluczowych pracowników pierwszej i jest przez nią oskarżana o podbieranie klientów. Jak pisze Rzeczpospolita: „Caspar ruszył z działalnością w połowie 2010 r. Na koniec grudnia zarządzał aktywami rzędu 300 mln zł. W tym czasie aktywa portfeli BZ WBK AIB AM obniżyły się o blisko 200 mln zł. Caspar zyskał 157 klientów, a Arka straciła 188. Saldo wpłat i wypłat w funduszach Arki wyniosło minus 0,5 mld zł” (Rz z 20 stycznia). W toku jest proces pomiędzy BZ WBK AIB Asset Management i jednym z byłych pracowników tej spółki, obecnie pracownikiem Caspar Asset Management. Ponadto, BZ WBK złożyło zawezwanie do próby ugodowej domagając się zapłaty 37 mln zł odszkodowania. Nic nie wskazuje na to, by Caspar był skłonny do zapłaty takiej kwoty, więc sprawa najprawdopodobniej będzie przedmiotem procesu sądowego między dwiema spółkami.

Kilka lat temu prowadziłem podobne sprawy dla jednej ze spółek doradztwa finansowego, której pracownicy założyli własną spółkę i przejęli część jej klientów. Powództwo w takich sprawach oparte jest na przepisach ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zasadnicza trudność, z którą musi liczyć się powód w takich sprawach polega na tym, iż główni świadkowie tj. klienci i pracownicy, którzy przeszli do nowej firmy z reguły twierdzą, iż nikt z pracowników powoda nie namawiał klientów do przejścia do nowej firmy, a to klienci sami zdecydowali się iść za konkretnymi osobami, gdyż są do nich, nie zaś do jakiekolwiek marki, przywiązani. Taka „narracja” może być prawdziwa lub nie, ale nawet jeśli nie jest powód musi się mocno natrudzić, by wykazać swoje racje, np. przez wskazywanie na niekonsekwencje w zeznaniach świadków oraz udowadnianie innych okoliczności (np. dziwnych transakcji na rachunkach klientów na kilka miesięcy przed przejściem do nowej spółki), które świadczą o świadomym działaniu strony pozwanej mającym na celu przejęcie jego klientów.

Wydaje się więc, iż jeżeli strony nie zawrą w najbliższym czasie ugody, czeka je trudny i długotrwały proces. Niezależnie od tego jak rzeczywiście przedstawia się stan faktyczny w tej sprawie, pozwany może najprawdopodobniej liczyć na ostateczną wygraną, lecz dla obu stron koszt sporu rozpatrywany zarówno w kategoriach czysto pieniężnych, jak też w kategoriach czasu i energii jaki na niego trzeba będzie poświęcić oraz w kategoriach relacji z klientami i wizerunku publicznego może być bardzo wysoki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz