niedziela, 27 czerwca 2010
Czy umowy przewidujące success fee są nieetyczne?
Zasady etyki adwokatów i radców prawnych zabraniają prawnikom umawiania się z klientami na wynagrodzenie, które zależne jest w pełni od wyniku prowadzonej przez nich sprawy (na wynagrodzenie zależne od wyniku sprawy przyjęło się angielskie określenie „success fee”, choć prawnicy chcący zaimponować swoim klientom znajomością łaciny będą mówić raczej o „pactum de quota litis”). Adwokat lub radca może, zgodnie z zasadami etyki, co najwyżej umówić się, iż jego wynagrodzenie będzie podwyższone w przypadku pozytywnego zakończenia sprawy.
Zakaz pełnego uzależniania wynagrodzenia od wyniku sprawy nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Na umowach przewidujących takie wynagrodzenie bez wątpienia zyskują klienci. Umowy te powodują, iż interesy prawnika i klienta stają się zbieżne. W przeciwieństwie do wynagrodzenia opartego o stawkę godzinową umowy oparte na success fee motywują prawników do wysiłku intelektualnego zamiast do zwiększania ilości godzin pracy. W literaturze przedmiotu (głównie amerykańskiej, gdyż brak jest w Polsce pogłębionej analizy tego zagadnienia) wskazuje się, iż umowy przewidujące wynagrodzenie zależne od wyniku sprawy zwiększają szansę klientów na zawarcie ugód na korzystnych warunkach. Ważna jest również okoliczność, iż wynagrodzenie takie ułatwia dostęp do pomocy prawnej osobom, których na skorzystanie z fachowej pomocy prawnej nie stać. Klient bowiem płaci prawnikowi tylko wtedy, gdy ten sprawę wygra, a zasądzona kwota zostanie zapłacona.
Przeciwko dopuszczalności wynagrodzenia w oparciu o wynik sprawy przytacza się różne argumenty. Żaden z nich nie jest przekonujący. Twierdzi się, iż proponowanie takiego sposobu wynagrodzenia stanowi nieuczciwą konkurencję, a prawnik nie może pracować za darmo. Jest to nieporozumienie. Uzgadniając wynagrodzenie prawnik liczy nie tylko jego wysokość, lecz również prawdopodobieństwo jego uzyskania. Wynagrodzenie zależne od wyniku sprawy różni się tym od wynagrodzenia z góry określonego, że prawnik umawia się z klientem na kwotę wyższą niż w innym wypadku klient zgodziłby się zapłacić, przy czy w swoich kalkulacjach uwzględnia ryzyko, że wynagrodzenia tego może nie uzyskać. Nie można z góry, w sposób ogólny stwierdzić, że wynagrodzenie oparte na success fee jest bardziej lub mniej korzystne dla prawnika niż wynagrodzenie ustalone w tradycyjny sposób. Nie można więc uznać, iż ktoś kto takie wynagrodzenie proponuje klientom nieuczciwie konkuruje z innymi prawnikami. Podnosi się również, iż umowy z zakresu pomocy prawnej nie są umowami rezultatu, lecz umowami starannego działania, a prawnik nie może dawać gwarancji pomyślnego wyniku sprawy. Ten argument również nie uzasadnia zakazu umów przewidujących sucess fee. Jest oczywiste, że czymś innym jest gwarantowanie wyniku sprawy przez adwokata, czy radcę, a czymś innym uzależnienie wynagrodzenia od tego wyniku. Za większością argumentów mających przemawiać za obowiązującym zakazem umów o success fee zdaje się stać założenie, iż należy chronić prawników przed konkurencją ze strony ich kolegów, zwłaszcza tych, którzy są gotowi wziąć na siebie większe ryzyko. Konkurencja cenowa jest tylko jedną z wielu płaszczyzn, na których mogą konkurować prawnicy. Nie ma żadnych powodów, by w tym zakresie samorządy ingerowały w zasadę swobody umów.
Kwestią sucess fee niedawno zajął się ustawodawca. Ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym (czyli ustawa o pozwach zbiorowych), która wejdzie w życie 19 lipca br., przewiduje, iż umowa regulująca wynagrodzenie pełnomocnika może określać wynagrodzenie w stosunku do kwoty zasądzonej na rzecz powoda, nie więcej niż 20 % tej kwoty. Uważam, iż oznacza to, że radca lub adwokat może umówić się, że jedynym jego wynagrodzeniem za prowadzenie sprawy w postępowaniu grupowym będzie część zasądzonej kwoty. Ustawodawca przyjął, iż takie rozwiązanie nie budzi wątpliwości z punktu widzenia etyki. Jeżeli zgodzić się z decyzją, by w przypadku postępowań grupowych można było umawiać się na wynagrodzenie w pełni zależne od wyniku sprawy, to nie widać powodów, dla których nie miało być ono dopuszczalne w innych sprawach. Dobrze byłoby zatem, gdyby przy opracowywaniu nowych regulacji dotyczących świadczenia usług prawnych wyraźnie wskazać w ustawie, iż dopuszczalne są umowy przewidujące success fee.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz