środa, 26 września 2012

Zeznania świadków. Czas na zmiany


Stephen Jagusch, partner w kancelarii Quinn Emanuel zapytany przez dziennikarza z którego swojego zawodowego sukcesu jest najbardziej dumny odpowiedział: „Exposing that the opposition’s expert witness was on a success fee. At the end of the cross-examination he volunteered (on the record!) that it was now plain there would be no basis for such a fee.Podobnej odpowiedzi na takie pytanie udzieliłoby zapewne wielu amerykańskich i angielskich adwokatów. Umiejętność prowadzenia cross-examination, czyli przesłuchania świadka lub biegłego powołanego przez drugą stronę jest najlepszym miernikiem warsztatu prawnika procesowego w systemie common law. Sprawnie przeprowadzone przesłuchanie świadczy nie tylko o doskonałym opanowaniu faktów i prawa procesowego, ale również o umiejętności szybkiego, logicznego myślenia i znajomości psychologii.

W polskim prawie nie ma pojęcia „cross-examination”. Polskiego adwokata nie ocenia się po tym jak przesłuchuje świadków, lecz co najwyżej po tym jak przemawia.  Trudno się temu dziwić skoro i ustawodawca nie przykłada większej wagi do regulacji dotyczących zeznań świadków. Uregulowania dotyczące tej materii zawarte w Kodeksie postępowania cywilnego nie zmieniły się prawie wcale od czasu uchwalenia kodeksu w 1964 r. Są one niewystarczające. Brak jest też orzecznictwa i piśmiennictwa, które wyjaśniłoby liczne wątpliwości i uzupełniło luki. W konsekwencji przesłuchanie świadków wygląda tak, jak każdy sędzia uznaje to za właściwe.

Choć zeznania świadków normuje kilkanaście przepisów Kodeksu postępowania cywilnego, to przebieg przesłuchania jest uregulowany w jednym tylko przepisie (art. 271 § 1 KPC):  Świadek składa zeznanie ustnie, zaczynając od odpowiedzi na pytania przewodniczącego, co i z jakiego źródła wiadomo mu w sprawie, po czym sędziowie i strony mogą w tymże przedmiocie zadawać mu pytania. Wątpliwości oraz zastrzeżenia odnośnie tego przepisu są liczne.

Po pierwsze, dlaczego w Kodeksie postępowania cywilnego nie różnicuje się w żaden sposób statusu świadków w zależności od tego, która strona wnioskowała o przesłuchanie świadka? Takie rozróżnienie pomogłoby nie tylko ustalić w bardziej racjonalny sposób jakie pytania są dopuszczalne, a jakie nie (o tym poniżej). Mogłoby też pomóc w usprawnieniu procesu, gdyby wprowadzić zasadę,  że każda ze stron odpowiada za stawiennictwo w sądzie „swoich” świadków. Postępowania sądowe w Polsce znacznie przyspieszyłyby, gdyby strony wiedziały, że niestawiennictwo wskazanych przez nie świadków zwalnia sąd od obowiązku ponownego ich wzywania na rozprawę.  

Po drugie, jakie pytania są dopuszczalne, a jakie nie? Komentatorzy najczęściej ograniczają swoje uwagi do powtórzenia za orzeczeniem SN z 1948 roku, iż sąd powinien uchylać pytania niewłaściwe, nieistotne, sugestywne i ośmieszające. Takie wyjaśnienia niewiele jednak posuwają nas do przodu. Nie jest jasne na przykład, czy strony mogą zadawać pytania dotyczące wiarygodności świadka, jego związków ze stroną itp. Spotkałem się z różną praktyką sądów w tym zakresie. Dlaczego nie można zdawać pytań sugestywnych świadkom drugiej strony? Czym innym jest sugerowanie odpowiedzi „własnemu” świadkowi, czym innym zaś świadkowi drugiej strony, od którego mogę oczekiwać, że będzie mi nieprzychylny, będzie wykręcał się od odpowiedzi, będzie naciągał swoje zeznania lub wręcz kłamał. Podstawową zasadą przesłuchiwania takich świadków jest, by nie zadawać im pytań otwartych, lecz pytania zamknięte. Te z reguły sugerują odpowiedź. Idąc dalej, jak ocenić praktykę  niektórych sądów ograniczającą zakres pytań zadawanych świadkom powołanym przez stronę przeciwną do zakresu tez dowodowych wskazanych we wniosku dowodowym? Czy naprawdę jako pełnomocnik strony nie mogę zadawać pytań świadkowi, które są dla niego niewygodne i dlatego pełnomocnik strony przeciwnej nie uwzględnił ich w tezie dowodowej? A może jest jakiś głębszy sens w tym, żeby wymagać ode mnie uprzedzenia w piśmie procesowym na kilka miesięcy do przodu, jakich kwestii będą dotyczyć moje pytania mające na celu podważanie zeznań świadka?

Po trzecie, dlaczego wykluczone są zeznania na piśmie? O sensowności wprowadzenia w Polsce witness statements pisałem już na tym blogu. Pryncypialna obrona zasady bezpośredniości i ustności dowodu zeznań świadków podszyta jest sporą dawką hipokryzji. Po pierwsze, w praktyce sądy często korzystają z protokołów przesłuchań świadków w innych sprawach i na tej podstawie ustalają stan faktyczny. Wystarczy, że sąd wezwie świadka do sądu, przesłucha go, a następnie w uzasadnieniu wyroku napisze, że zeznania świadka złożone przed sądem są niewiarygodne, za to należy dać wiarę temu, co ten sam świadek powiedział w innym postępowaniu. Po drugie, sądy bardzo często korzystają z  możliwości zlecenia innym sądom przesłuchania świadków (art. 235 KPC). Wiele postępowań wygląda więc tak, że kluczowi świadkowie są przesłuchiwani przez sąd inny niż ten, który orzeka w sprawie. Po trzecie, jeżeli zmienia się skład sądu w trakcie procesu to zasada bezpośredniości zostaje zignorowana. Wyrok może wydać sędzia, który nie widział żadnego świadka, za to prowadził ostatnią rozprawę bezpośrednio przed wydaniem wyroku.

Kwestie tu podniesione nie interesują nadmiernie doktryny postępowania cywilnego. Nie interesują też ustawodawcy, który kilka raz do roku zmienia Kodeks postępowania cywilnego, a jednak dotąd się nimi nie zajął. Być może odzwierciedla to  fundamentalną, acz wstydliwie skrywaną zasadę, iż dowody i fakty mają w polskim procesie cywilnym znaczenie drugorzędne?

wtorek, 18 września 2012

Sukces kancelarii Woźniak Kocur w międzynarodowym arbitrażu handlowym


Portal PolskiPrawnik napisał dziś o naszym sukcesie w arbitrażu.

Kancelaria Woźniak Kocur z sukcesem reprezentowała spółkę Małopolska Hodowla Roślin - HBP w sporze arbitrażowym przed Międzynarodową Izbą Arbitrażową w Paryżu (Chambre Arbitrale Internationale de Paris).

W postępowaniu arbitrażowym spółkę reprezentowali radca prawny Michał Kocur, wspólnik, oraz Jan Kieszczyński, aplikant w kancelarii.

W wyroku wydanym 11 września 2012 r. trybunał arbitrażowy oddalił w całości powództwo skierowane przeciwko polskiemu przedsiębiorstwu przez spółkę Carneau Frères Eurogazon. Arbitrzy zasądzili ponadto na rzecz polskiej spółki koszty postępowania.

Małopolska Hodowla Roślin jest jednym z największych w Polsce przedsiębiorstw zajmujących się hodowlą i rozmnażaniem specjalistycznego materiału nasiennego.

Spór między stronami wyniknął na tle umowy o multiplikację materiału nasiennego. W sprawie występował szereg zagadnień o charakterze technicznym. Do umowy miały zastosowanie ogólne warunki umów ISF - Międzynarodowej Federacji Nasiennej (Rules of Trade and Usages of the International Seed Federation). Postępowanie toczyło się w języku francuskim, według regulaminu arbitrażowego ISF, uzupełnianego przez regulamin arbitrażowy Międzynarodowej Izby Arbitrażowej w Paryżu. 

Kancelaria Woźniak Kocur została założona w 2007 roku. Specjalizuje się w sporach sądowych i arbitrażowych. Jest rekomendowana w międzynarodowych rankingach Chambers and Partners oraz Legal 500.

wtorek, 11 września 2012

Ustawa hazardowa: odszkodowania nie takie pewne


Raz na jakiś czas na tym blogu pojawiać się będą wpisy innych prawników. Autorem pierwszego gościnnego wpisu jest Jan Kieszczyński, aplikant w kancelarii Woźniak Kocur. Zapraszam do lektury.

Salvador Dali powiedział podobno, że jedyną rzeczą jakiej świat nigdy nie będzie miał dość, jest przesada. Słowa te są dobrym komentarzem do reakcji na wydanie przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) wyroku w sprawie C-213/11 Fortuna. Przez polskie media natychmiast przetoczyła się fala wypowiedzi sugerujących, że skutkiem wydania przez ETS tego wyroku będą wielomiliardowe roszczenia odszkodowawcze wobec Skarbu Państwa. Bliższe zapoznanie się z orzeczeniem ETS skłania jednak do tezy, że uzyskanie jakichkolwiek odszkodowań w oparciu o ten wyrok może być trudne, o ile w ogóle możliwe.

Co powiedział ETS?

Omawiany wyrok zapadł w trybie odpowiedzi na pytania prejudycjalne, zgłoszone przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. WSA nabrał wątpliwości co do wykładni przepisów dyrektywy 98/34/WE ustanawiającej procedurę udzielania informacji w dziedzinie norm i przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego. Wątpliwości pojawiły się przy rozpatrywaniu trzech skarg na decyzje administracyjne dotyczących zezwoleń na prowadzenie działalności hazardowej na automatach do gry o niskich wygranych.

We wszystkich trzech sprawach dyrektor izby celnej stosował przepisy przejściowe ustawy o grach hazardowych (ustawa). Przepisy te przewidywały zakaz zmiany i przedłużania dotychczasowych zezwoleń oraz umarzania postępowań o wydanie zezwolenia niezakończonych w chwili wejścia w życie ustawy.

Adresaci powyższych decyzji argumentowali przed WSA, że dyrektor izby celnej powinien był odmówić stosowania powyższych przepisów, ponieważ wbrew dyrektywie nie zostały notyfikowane Komisji Europejskiej przed ich wprowadzeniem w życie. Skarżący oparli swoje żądania o wyroki ETS, zapadłe m.in. w sprawach CIA (C-194/94), Unilever (C-443/98), Sapod Audic (C-159/00) oraz Lidl Italia (C-303/04). ETS stwierdził w tych wyrokach, że sąd krajowy powinien odmówić stosowania nienotyfikowanych przepisów, jeśli tylko spełnione są dwie przesłanki. Po pierwsze, przepisy takie są „przepisami technicznymi" w rozumieniu dyrektywy. Po drugie, przepisy te mogą wpływać na obrót towarami wewnątrz UE.

WSA zapytał więc ETS, czy powyższe przesłanki spełnione są w odniesieniu do przepisów ustawy zakazujących wydawania, zmiany i przedłużania zezwoleń na prowadzenie działalności na automatach do gry o niskich wygranych. ETS swoją odpowiedź skoncentrował na pierwszej przesłance. Stwierdził, że powyższe zakazy wydawania, przedłużania i zmiany zezwoleń są przepisami technicznymi w rozumieniu dyrektywy. Ponadto, ETS dodał do listy przepisów technicznych również przepis ustawy ograniczający miejsce organizacji gier na automatach tylko do kasyn. ETS pozostawił natomiast WSA do ustalenia, czy spełniona jest druga przesłanka, tj. czy przepisy te mogą mieć wpływ na handel automatami do gier wewnątrz UE.

ETS nie zajmował się oceną przepisów ustawy pod kątem ich zgodności z przepisami normującymi swobody przepływu towarów i usług oraz swobodę przedsiębiorczości. Orzecznictwo ETS pozostawia państwom członkowskim dużą swobodę w regulowaniu hazardu, włącznie do jego zupełnego zakazania.

Bezpośrednie skutki wyroku

Po otrzymaniu odpowiedzi ETS WSA będzie musiał zdecydować, czy przepisy, które kwestionowali skarżący, ograniczają obrót automatów czy nie. Gdyby uznał, że przepisy nie ograniczały obrotu automatami, to konsekwentnie musiałby stwierdzić, że nie było konieczności ich notyfikowania. W takiej sytuacji oddaliłby wnioski skarżących.

Jest jednak prawdopodobne, że WSA uzna skarżone przepisy ustawy za środki równoważne do zakazu przywozu i stwierdzi, że przepisy te powinny były być notyfikowane przed ich wdrożeniem. Jak doniosła Rzeczpospolita Komisja Europejska ostrzegała polski rząd, że proponowane przepisy wchodzą w zakres stosowania dyrektywy. Jeśli do takich samych wniosków dojdzie WSA, to powinien – zgodnie z powołaną linią orzeczniczą ETS – odmówić stosowania tych przepisów.

Odpowiedzialność za delikt legislacyjny

Pojawia się pytanie, czy nienotyfikowanie przepisów może być podstawą odpowiedzialności cywilnej Skarbu Państwa. W pierwszej kolejności należy rozważyć odpowiedzialność Skarbu Państwa za delikt legislacyjny. W tym zakresie, nie wydaje się, aby wyrok ETS dawał podstawy do wystąpienia z takimi roszczeniami. Po pierwsze, ETS nie przesądził, czy Polska w toku procesu legislacyjnego naruszyła dyrektywę. Kwestię tę ETS pozostawił do rozstrzygnięcia sądom i organom stosującym przepisy ustawy. Po drugie, nawet stwierdzenie przez ETS naruszenia dyrektywy raczej nie mogłoby stanowić podstawy odpowiedzialności przewidzianej w art. 417(1) § 1 Kodeksu cywilnego. Podstawową przesłanką odpowiedzialności odszkodowawczej za naruszenie prawa UE poprzez wydanie aktu normatywnego jest bowiem to, aby naruszony przepis zmierzał do przyznania uprawnień jednostkom. Takiego charakteru nie można zaś przypisać dyrektywie przewidującej procedurę notyfikacyjną. Adresatem przepisów dyrektywy są bowiem organy państwa członkowskiego prowadzące proces ustawodawczy. Dyrektywa nie przyznaje zaś indywidualnych praw jednostkom.

Odpowiedzialność za wydanie niezgodnej z prawem decyzji

Skoro brak przesłanek do wystąpienia z roszczeniami opartymi o delikt legislacyjny, pozostaje droga roszczeń za wydanie niezgodnych z prawem decyzji. W takim postępowaniu trudność będzie polegała na tym, aby wykazać, że pierwotnie wydana decyzja była nieprawidłowa. Tytułem przykładu, podmiot występujący o przedłużenie zezwolenia na prowadzenie działalności na automatach o niskich wygranych, któremu takiego przedłużenia odmówiono, będzie musiał wykazać, że jego sprawa zostałaby załatwiona pozytywnie, gdyby nie obowiązujący w ustawie przepis. To może nie być łatwe z dwóch powodów.

Po pierwsze, trudności będzie nastręczało ustalenie przepisów, w oparciu o które ma być rozstrzygnięta sprawa. Odmowa stosowania nienotyfikowanych przepisów prowadzi bowiem do powstania próżni prawnej. Prof. Koncewicz odnosząc się do omawianej linii orzeczniczej ETS stwierdził, że jest ona świetnym środkiem dyscyplinującym samowolę legislacyjną państw członkowskich. Jednocześnie jednak orzecznictwo ETS wydaje się być oderwane od praktyki. Z jednej strony ETS zabrania stosowania przepisów nienotyfikowanych, z drugiej nie wskazuje, na jakiej podstawie rozstrzygnąć sprawę. Z tych powodów, bezwzględny skutek braku notyfikacji jest krytykowany w doktrynie prawa europejskiego.

Po drugie, nie jest oczywiste, że odmawiając stosowania przepisów nienotyfikowanych można przyjąć zasadę, „co nie jest zakazane, jest dozwolone". Ustawa objęła działalność hazardową w zakresie gier na automatach obowiązkiem koncesyjnym, który stanowi wyłom w powyższej zasadzie. Wracając do przykładu przedłużenia zezwolenia, to jedynymi przepisami, jakie obecnie znajdują zastosowanie do działalności w zakresie gier na automatach, są przepisy ustawy hazardowej. Ustawa nie przewiduje zaś procedury przedłużania tego typu decyzji – nie będzie więc możliwości pozytywnego rozpatrzenia sprawy. Odmowa stosowania nienotyfikowanych przepisów może się w takiej sytuacji okazać pyrrusowym zwycięstwem, niemającym wpływu na poprawność zapadłych decyzji.

Przedwczesne wydaje się twierdzenie, że wyrok ETS będzie skutkował odszkodowaniami od Skarbu Państwa. Kolejną odsłoną wydarzeń związanych z ustawą będą orzeczenia WSA, który musi rozstrzygnąć, jakie są konsekwencje orzeczenia ETS dla trzech zaskarżonych decyzji. Na tym etapie jeszcze nie wiadomo, czy przyjdzie Polsce zapłacić za nadzwyczajny pośpiech przy uchwalaniu ustawy.

Autor: Jan Kieszczyński