piątek, 20 maja 2011

Czy pozwy zbiorowe będą narzędziem w walce klientów z deweloperami?


Na tym blogu kilkakrotnie wypowiadałem się krytycznie o regulacjach dotyczących pozwów zbiorowych w Polsce. Dotychczasowe zarzuty zasadniczo podtrzymuję, choć muszę przyznać, iż istnieje istotna kategoria spraw, w których pozwy zbiorowe mogą "zadziałać". Chodzi tu o spory pomiędzy konsumentami i deweloperami o zapłatę z tytułu wad nieruchomości wspólnej (dachów, klatek schodowych, parkingów, etc).

Problemy z "tradycyjnym" trybem

Dochodzenie tych roszczeń w "tradycyjny" sposób może napotkać na przeszkody. Przyjmuje się, iż co do zasady w takich sprawach z powództwem przeciwko deweloperowi nie może wystąpić wspólnota mieszkaniowa we własnym imieniu (gwoli ścisłości, dopuszcza się przelew na wspólnotę wierzytelności w stosunku do dewelopera i następnie złożenie pozwu przez wspólnotę, jako nabywcę wierzytelności, ale takie rozwiązanie też wywołuje problemy w praktyce). Uprawnieni do wystąpienia z roszczeniami są poszczególni właściciele lokali. Mogą oni jednak być niechętni do dochodzenia swoich roszczeń z uwagi na zbyt trywialne kwoty, lub też wręcz odwrotnie, z uwagi na zbyt wysokie kwoty, a w konsekwencji zbyt wysokie koszty sądowe. Zniechęcić może ich również konieczność zapłaty wynagrodzenia radcy lub adwokata.


Bez przelewu i bez opłaty

Pozew zbiorowy może rozwiązać te kłopoty. Nie ma potrzeby, by właściciele przelewali na kogokolwiek swoje wierzytelności. Reprezentant grupy występuje w imieniu wszystkich zainteresowanych właścicieli. Nie są oni stroną postępowania grupowego, a przyjęty tryb postępowania nie wymaga poświęcenia znacznej ilości czasu przez członków grupy. Ważne może być zwłaszcza to, że w przypadku pozwów zbiorowych opłata sądowa zmniejszona jest z 5 % do 2 % wartości przedmiotu sporu. Co więcej, jeżeli reprezentantem grupy będzie powiatowy/miejski rzecznik konsumentów jest on w całości zwolniony od opłat. Dodatkowo, w drodze wyjątku od ogólnej reguły, pełnomocnicy mogą w takich sprawach pracować tylko za success fee. Konsument może więc prowadzić proces nie ponosząc żadnych kosztów.

Jednolite roszczenia

Różnica pomiędzy tymi sprawami a większością innych spraw, które teoretycznie nadają się do rozpoznania w postępowaniu grupowym, polega na tym, iż w sprawach dotyczących wad nieruchomości wspólnej dużo łatwiej jest ujednolicić roszczenia. Spieszę wyjaśnić o co chodzi.

Ustawa o pozwach zbiorowych wymaga, by roszczenia były ujednolicone, tj. każdy członek grupy powinien żądać zapłaty przez pozwanego takiej samej kwoty pieniężnej. Jeżeli niemożliwe jest ujednolicenie wszystkich roszczeń, należy je ujednolicić co najmniej w 2-osobowych podgrupach. Jeśli zaś i to jest niemożliwe, pozwem zbiorowym można dochodzić tylko ustalenia odpowiedzialności pozwanego, ale już nie zapłaty przez niego pieniędzy. Najczęściej nie da się bez szkody dla członków grupy ujednolicić roszczeń. Tytułem przykładu można wskazać, iż w szeroko omawianej w mediach sprawie klientów BRE Bank zdecydowano nie ujednolicać roszczeń, a żądanie pozwu ograniczone jest do ustalenia odpowiedzialności banku.

W sprawach, o których mowa tutaj, każdemu z członków grupy przysługuje roszczenie w kwocie proporcjonalnej do jego udziału w nieruchomości wspólnej. Nietrudno więc zauważyć, iż sąsiedzi mieszkający w jednym pionie w bloku wybudowanym przez dewelopera będą z reguły mieli do dewelopera roszczenia o kwocie identycznej, lub bardzo zbliżonej do siebie. Tym samym nie ma większego kłopotu, by stworzyć podgrupy, w których roszczenia będą tej samej wysokości.

I jeszcze PR

Powyższe rozważania prowadzą do wniosku, iż pozwy zbiorowe mogą stać się popularnym narzędziem w sporach konsumentów przeciwko deweloperom. Jeżeli do tego dodać medialny oddźwięk informacji o pozwie zbiorowym, deweloperzy dbający o swój wizerunek powinni zacząć zastanawiać się jak sobie radzić z nowym problemem.

10 komentarzy:

  1. To prawda, istnieje takie zagrożenie. Ale jak na razie mieszkańcy wciąż popełniają sporo błędów w tym zakresie. Jako obsługujący deweloperów mogę stwierdzić, że w większości przypadków z roszczeniami występują wspólnoty...

    Jedna rzecz tylko może budzić wątpliwości w zakresie pozwów zbiorowych przeciwko deweloperom - charakter roszczenia. Czy mieszkańcy mają bowiem prawo domagać się zapłaty zamiast żądać naprawienia wad? Brak podstaw by nie dopuścić roszczenia z 471 k.c. ale jest ono dla powodów dużo mniej korzystne. Po pierwsze część różnica wartości nieruchomości z wadą i bez jest często mniejsza niż koszt usunięcia wady. Po drugie w przypadku roszczeń z 471 deweloper może wykazywać brak winy, co zwłaszcza w przypadku, gdy wady wynikają z wadliwości zakupionych przez niego urządzeń lub materiałów może być stosunkowo proste.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Oczywiście najprostszym przypadkiem takiego roszczenia jest roszczenie na podstawie art. 471 KC. W wielu przypadkach konsumenci nie mają innego wyjścia jak skorzystać z tej podstawy, gdyż roszczenia z tytułu rękojmi już wygasły.

    2. Jeżeli uprawnienia z rękojmi nie wygasły można w pozwie zbiorowym dochodzić roszczenia o obniżenie ceny (art. 560 par. 3 KPC).

    3.Wydaje mi się, że w większości wypadków wad nieruchomości wspólnych najlepszą miarą wysokości szkody jest właśnie koszt napraw. Oczywiście można sobie wyobrazić wyjątkowe sytuacje, w których taniej jest wybudować nowy budynek niż naprawić wady istniejącego.

    4. Udowodnienie braku winy może być łatwe i może być trudne. Najczęściej to nie jest łatwe, ale wszystko zależy od danego przypadku. W żadnej ze spraw budowlanych z jakimi miałem do czynienia nie udało się nikomu uchylić od odpowiedzialności przez przerzucenie winy na producenta materiałów, czy urządzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. ad.2 chodzi o art. 560 par. 3 KC, oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  4. Ad 3. Sprawa wcale nie jest taka oczywista i nie ogranicza się do sytuacji wybudowania nowego budynku. Ale tak jak w sytuacji gdy koszt naprawy pojazdu może przekraczać różnicę pomiędzy wartością wraku a wartością pojazdu nieuszkodzonego, tak koszt naprawy elementu wspólnego danej nieruchomości często będzie większy niż różnica pomiędzy wartością tego elementu uszkodzonego i nieuszkodzonego. Z kolei samodzielne naprawianie wad w okresie rękojmi może spotkać się z zarzutem próby obejścia przepisów o wykonaniu zastępczym.

    Ad 4. Tak po prawdzie to niewielu próbuje. Zresztą ten problem występuje nie tylko w umowie o roboty budowlane, ale również w umowach sprzedaży, gdzie bardzo niewielu sprzedawców będących pośrednikami pomiędzy producentem a ostatecznym odbiorcą próbuje bronić się przed roszczeniami z art. 566 k.c. wykazując brak swojej winy. Dużo częściej kwestionowana jest sama wada.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ad. 3 Zgadzam się, że wysokość szkody może różnić się od kosztu naprawy (np. gdy ktoś zniszczy mi zegarek warty 30 zł, którego naprawa kosztuje 50 zł to szkoda wynosi 30 zł), ale w większość przypadków dotyczących wad nieruchomości wspólnych nie ma innego sensownego sposobu, żeby ustalić wartość szkody jak przez odniesienie do wysokości wydatków, które trzeba ponieść na naprawę. Przyjmijmy, że w budynku, gdzie są 4 identyczne lokale przecieka dach, a jego naprawa kosztuje 10 tys zł. Wydaje mi się, że szkoda każdego z właścicieli lokali wynosi 2,5 tys. zł, bo tyle każdy będzie musiał wysupłać, żeby mu nie kapało na głowę. Trudno byłoby tak naprawdę obliczyć wartość szkody przez porównanie wartości takiego samego lokalu z przeciekającym dachem i ze szczelnych dachem abstrahując od tego ile kosztuje naprawa. Właściciele nie muszą tych pieniędzy wydać na naprawę, żeby móc domagać się naprawienia szkody.

    Ad. 4 Może jest tak dlatego, że trudno jest producentom coś udowodnić (mają atesty, badania etc)? Poza tym źródłem większości kłopotów jest chyba marne wykonawstwo (oparte często o marne projekty) niż problemy z materiałami? Tylko zgaduję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ad 3. To prawda - w tym przypadku wiele jest wątpliwości. Niestety w doktrynie w zasadzie pomijanych, a na nową regulację umowy o roboty budowlane czy regulację umowy deweloperskiej jeszcze zapewne sporo poczekamy. Swoją drogą zadziwiająca jest niekonsekwencja SN w przedmiocie umowy deweloperskiej. Z jednej strony przyznaje roszczenia odszkodowawcze jak przy umowie stanowczej (z czym się swoją drogą głęboko nie zgadzam), z drugiej uważa, że nie musi być zawarta w formie aktu notarialnego, mimo że jej przedmiotem jest przeniesienie własności nieruchomości.

    Ad 4. Wydaje mi się, że jest tu głębszy problem. Trudno bowiem się akceptuje fakt, iż czasami nikt nie poniesie odpowiedzialności za poniesioną przez nich szkodę. Przykład pierwszy z brzegu - dostawca dostarcza element do budowy urządzenia, który okazuje się wadliwy, dostawca nie jest jego producentem, ale od lat z nim współpracuje, nigdy nie było z takim elementem problemów, reklamacja zostaje uwzględniona, element wymieniony, ale czas potrzebny na sprowadzenie i wymianę powoduje opóźnienie w realizacji urządzenia o kilka tygodni. Producent ma wpisane kary umowne za zwłokę w dostawie urządzenia ostatecznemu klientowi? Czy jest odpowiedzialny za zwłokę? Moim zdaniem nie, gdyż nie ponosi winy, podobnie zresztą jak jego dostawca. Klient ponosi więc szkodę (załóżmy, że utracone korzyści z powodu późniejszego uruchomienia urządzenia), której nikt mu nie wynagrodzi (brak podstaw do roszczeń przeciwko producentowi), ale w sensie sprawiedliwościowym uważa się taką sytuację za niewłaściwą - przecież to producent "zawinił" więc powinien ścigać swoich podwykonawców. Część przedsiębiorców przejmuje tą logikę i nie broni się przed zarzutami odbiorców pomimo istnienia uzasadnionych zarzutów.

    OdpowiedzUsuń
  7. ad. 3 "Umowa deweloperska" to przykład wyjątkowo wyjątkowo nieudanego "judge-made law". SN chciał wyręczyć ustawodawcę i wziąć w obronę klientów deweloperów, ale stworzył prawniczego Frankesteina. Przy okazji dodam, że w zeszłym roku MS użyło tego Frankesteina, żeby nieco zmniejszyć szeregi świeżo upieczonych radców prawnych: niektórzy aplikanci rozwiązywali kazus mając "głowę w przepisach", zamiast mieć "głowę w orzeczeniach SN" i gorzko tego pożałowali.

    ad. 4 W ramach badań law & economics analizuje się w jakich przypadkach bardziej właściwa jest odpowiedzialność na zasadzie winy (negligence), a w jakich na zasadzie ryzyka (strict liablity). Myślę, że dobrze byłoby, żeby przed uchwaleniem nowego KC dokonać takich analiz i nie opierać się tylko na intiucji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ad 3. To prawda - uważam, że ten kazus na egzaminie radcowskim był po prostu przegięciem.

    Ad 4. Nie wspominając już w ogóle o nowych światowych tendencjach jak odpowiedzialności typu gwarancyjnego oparta na ubezpieczeniach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozważając problem warto uwzględnić też czynnik ludzki, i tak: (1)mieszkańcy (właściciele s.l.m.) z reguły nie są zainteresowani abstrakcyjnym dobrem nieruchomości wspólnej (nie licząc skrajnych przypadków), tylko własnym interesem (z tego powodu dochodzą roszczeń związanych z defektami ujawniającymi się bezpośrednio w lokalu, tutaj "fala roszczeń" pojawia się tuż przed upływem rękojmii), faktycznie więc interesy mieszkańców tego samego budynku mogą nie być - i często nie są - zbieżne; (2) ludzie generalnie nie są chętni do kierowania sprawy na drogę sądową, (3) biegli sądowi z dziedziny budownictwa ... (4) zarządcy nieruchomości - bywa różnie z wiedzą o mechanizmach dochodzenia roszczeń, (5)profesjonalni pełnomocnicy - na rynku nie ma aż taki wielu specjalistów od roszczeń wobec deweloperów (o czym można przekonać się czytając wywody dot. s.l.m oparte na ... ustawie o sprzedaży konsumenckiej, o prekluzji przy rękojmii nie wspominająć). Kończąc - podobnie jak Pjaj nie sądzę, aby pozwy zbiorowe stały się istotnym zagrożeniem dla deweloperów, przynajmniej w najbliższym czasie.

    W pełni zgadam sie natomiast z poruszonym na zakończeniu posta wątkiem wizerunku. Wiarygodność firmy deweloperskiej staje się podstawowym aktywem w branży. Dobry LPR (pre-LPR?) może motywować do ugody :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To wszystko prawda, ale być nad wszystkimi tymi trudnościami przeważy wizja procesu bez opłat (z rzecznikiem konsumentów jako reprezentantem grupy)? Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń