wtorek, 6 marca 2012

Likwidacja pisemnych uzasadnień wyroków

Niedawno na tym blogu pisałem o rozwlekłych uzasadnieniach wyroków sądowych w Polsce. Uzasadnienia w większości składają się z „zapychaczy”, a istotna treść najczęściej zawarta jest na kilku zaledwie stronach. Stąd postulat, by uprościć uzasadnienia wyroków, skończyć z bezsensowną praktyką szczegółowego opisywania stanowiska stron, orzeczeń sądów niższych instancji i tych elementów stanu faktycznego, które nie są sporne między stronami.

Okazuje się, że Ministerstwo Sprawiedliwości również pochyliło się nad tym problemem. W zeszłym tygodniu wiceminister sprawiedliwości, Jacek Gołaczyński, zapowiedział, że Ministerstwo rozważa rezygnację z pisemnych uzasadnień wyroków i zastąpienie ich nagraniami ustnych motywów wyroku (zob. tu i tu).

Pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości uważam za wylanie dziecka z kąpielą. Ustne uzasadnienia nie mogą zastąpić uzasadnień pisemnych bez szkody dla jakości orzeczeń. Uzasadnienie wyroku musi być bardzo precyzyjne. Od dokładności wyrażenia myśli przez sędziego zależy możliwość skutecznego zaskarżenia wyroku i zbadania go przez sąd wyższej instancji. Precyzję wywodów wymaganą od uzasadnienia wyroku większość ludzi może osiągnąć tylko dzięki przelaniu myśli na papier. Artur Schopenhauer w eseju „O pisarstwie i stylu podzielił osoby piszące na trzy kategorie. Pierwsza, jego zdaniem najliczniejsza, to ci, którzy piszą nie myśląc. Druga, to ci, którzy pisząc myślą. Trzecia, to ci, którzy pomyśleli zanim przystąpili do pisania. Uważam, że z wymogu przygotowania pisemnego uzasadnienia można zwolnić wyłącznie tych sędziów, którzy należą do trzeciej kategorii. Tylko czy Minister Sprawiedliwości wie jak odróżnić ich od sędziów, którzy mieszczą się w dwóch pierwszych kategoriach?


5 komentarzy:

  1. Bardziej absurdalnego pomysłu zmian procedury już dawno nie widziałem. Jeśli już, to godziłbym się na wariant niemiecki, w którym uzasadnienie jest ustne i na jego podstawie pisze się apelację, ale w przypadku złożenia apelacji sędzia sporządza uzasadnienie, a strona mam możliwość uzupełnienia apelacji po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem. Dzięki temu rzeczywiście pisemne uzasadnienia byłyby potrzebne tylko w sprawach, w których orzeczenie jest skarżone. Likwidacji pisemnych uzasadnień jednak zupełnie sobie nie wyobrażam - skąd sąd II instancji będzie wiedział, dlaczego akurat dane dowody zostały dopuszczone a inne nie? Skąd będzie wiedział jaki był tok rozumowania sądu I instancji? Pytania można by mnożyć, ale rzecz jasna nikt na nie nie odpowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwróć uwagę w "Rz" na komentarz sędziego podszyty faustowskim duchem "Oddałbym duszę diabłu, żeby ten pomysł wprowadzono".

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak mi słów. Pomysł iście makabryczny. Jak napisać apelację na podstawie wyłącznie ustnego uzasadnienia? Niewątpliwie sędzia wygłaszający ustne uzasadnienie będzie należał co najmniej do drugiej kategorii. Sformułowanie precyzyjnego zdania, które ma niebagatelne przecież znaczenie, czasem nie jest możliwe ad hoc. To takie przyspieszanie orzekania kosztem jakości.

    Już odnośnie protokołów audio włos mi się jeży na głowie, jak będę musiał słuchać np. 3 godzin rozprawy i przesłuchania wszystkich świadków zamiast przeczytać tylko to co mnie interesuje. Pół biedy, gdybym mógł w sposób wiążący wnioskować o sporządzenie transkrypcji. Ehh quo vadis procesie cywilny ...

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Michał

    Akurat ten głos sędziego mnie wcale nie zdziwił. Nie od dziś wiadomo - co potwierdza z reguły dyskusja na blogu naszego znajomego sędziego - że dla części sędziów strony i pełnomocnicy to dopust boży, a konieczność tłumaczenia się przed nimi, dlaczego podjęto taką właśnie decyzję jest traktowana jako czynność uwłaczająca godności sędziego. Naprawdę nie rozumiem co stoi na przeszkodzie tworzeniu spójnych, logicznych i zwięzłych uzasadnień. Przecież to sami sędziowie narzucili sobie zwyczaj rozwlekłego uzasadniania. Nie pojmuję, po co w każdej sprawie z roszczeń o roboty budowlane, gdzie pojawia się zarzut przedawnienia, muszą być dwie strony orzeczeń Sądu Najwyższego, że to się przedawnia po trzech a nie po dwóch latach...

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę dziwi mnie narzekanie sędziów na obowiązek pisania uzasadnień. Jeżeli sędzia sprawę prowadzi, to uzasadnienie powinno sukcesywnie tworzyć mu się w głowie na skutek przemyśleń powziętych od wszczęcia do zakończenia sprawy. Stworzenie dobrego uzasadnienia jest w jakimś sensie zwieńczeniem tego procesu rozumowania i istotą orzekania. Chodzi o to by w spójny i logiczny sposób przekonać strony o zasadności rozstrzygnięcia. To tak jakby adwokat/radca prawny trudniący się sporami sądowymi ubolewał nad koniecznością pisania pozwów...

    OdpowiedzUsuń