czwartek, 21 lipca 2011

O osobliwym języku prawników


Często narzeka się na język jakim posługują się prawnicy. Jest on mętny, napuszony, przeładowany żargonem i terminami technicznymi. Wielu prawników uważa zapewne, iż umiejętność posługiwania się takim językiem jest świadectwem intelektualnej wyższości nad resztą społeczeństwa. Kwestia, czy używając takiego języka są w stanie przekazać innym osobom treść swoich myśli, zdaje się nie mieć dla nich większego znaczenia.

Niedawno wróciłem do lektury reportaży Macieja Zaremby zebranych w książce „Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji”. W jednym z nich autor analizuje język, jakim posługują się szwedzcy sędziowie. Warto przytoczyć fragment tego reportażu. Problem, o którym pisze Maciej Zaremba nie dotyczy wyłącznie szwedzkich prawników. Co prawda w Polsce nadmierna ostrożność w formułowaniu sądów jest cechą występującą częściej u adwokatów i radców niż sędziów, ale brak zainteresowania tym, czy jest się odpowiednio rozumianym przez nie-prawników jest podobny do tego w Szwecji.

"By zrozumieć powagę sędziowskiej uwagi, musiałem przejść szkolenie. Ile osób wie, że w tym żargonie wyraz „osobliwe” jest dosadnym przekleństwem? Użyty w raporcie oznacza „absolutnie niedopuszczalne”. Jeżeli ktoś pisze „zdaje się nie najlepiej predestynowany do wykonania zadania”, ma na myśli „totalnie pozbawiony kompetencji”.

To chyba z powodu zamętu językowego najbardziej demaskatorskie raporty (na przykład o śledztwie w sprawie morderstwa Olofa Palme) przeszły niezrozumiane. Spotkałem kilku spośród lustratorów, rwą sobie włosy z głowy. Dlaczego nikt nie odnotował, iż odsądziliśmy od czci i wiary Urząd Medycyny Sądowej? Wielokrotnie pisaliśmy „osobliwe”!

Profesor Hans-Gunnar Axberger próbuje wprowadzić prostszy język, ale żargonem trwożnej ostrożności przesiąknięte są mury. Dlatego profesor budzi zgorszenie wśród kadry sędziowskiej, ostatnio raportem o omyłkowo skazanych. Jak może poważny urzędnik pisać, że wyrok jest „błędny”. Tego słowa nie ma w naszym słowniku. Pytam Axbergera, jak jego krytycy skomentowaliby wniosek, że dwa plus dwa daje pięć.

- Sprawia wrażenie nie w pełni zgodnego z najczęściej stosowanymi zasadami arytmetyki."

piątek, 1 lipca 2011

Projekt zmian w Kodeksie postępowania cywilnego: pismo tylko za zgodą sądu


Projekt zmian w Kodeksie postępowania cywilnego, który niedawno wpłynął do Sejmu oprócz wielu bardzo rozsądnych rozwiązań (takich jak likwidacja odrębnego postępowania w sprawach gospodarczych) zawiera też rozwiązanie, które wzbudza poważne kontrowersje wśród praktyków i teoretyków procesu cywilnego. Zgodnie z tym projektem po złożeniu odpowiedzi na pozew strony będą mogły złożyć pismo przygotowawcze tylko wtedy, gdy sąd tak postanowi, chyba że pismo obejmuje wyłącznie wniosek o przeprowadzenie dowodu. Pismo złożone bez zgody sądu ma podlegać zwrotowi (art. 207 KPC).

Uzasadnienie tego rozwiązania jest następujące: „W obecnym stanie prawnym nie jest jasne, czy strony mogą składać pisma przygotowawcze tylko na zarządzenie przewodniczącego lub jeżeli sąd tak postanowi (por. art. 207 § 2 k.p.c. w obowiązującym brzmieniu), czy też również bez zarządzenia lub postanowienia. Praktyka wskazuje na to, że pisma składane są także wtedy, gdy brak zarządzenia przewodniczącego lub postanowienia sądu. Strony często nadużywają tej możliwości, co negatywnie wpływa na tok postępowania i wypacza zasadę ustności na rozprawie. W związku z tym projekt przesądza, że dalsze pisma przygotowawcze (inne niż odpowiedź na pozew) składane mogą być tylko wtedy, gdy zadecyduje o tym przewodniczący lub (w toku sprawy) sąd (nowe brzmienie art. 207 § 3 k.p.c.), a pismo przygotowawcze złożone z naruszeniem tej reguły podlegać będzie zwrotowi (nowy art. 207 § 7 k.p.c.).

Trudno zgodzić się z tymi twierdzeniami. Dlaczego przedstawienie przez stronę w piśmie wywodów prawnych „wypacza zasadę ustności”? Na czym polega „negatywny wpływ na tok postępowania”? Na te pytania autorzy projektu nie udzielili odpowiedzi. Ich zdawkowe argumenty nie są wystarczającą podstawą do pozbawienia stron prawa do prezentacji swoich racji w sporze. Autorzy projektu zapewne zakładają, iż wywody prawne są proste i nie wymagają przedstawienia w pismach innych niż pozew i odpowiedź na pozew. Otóż rzeczywistość przeczy takiemu założeniu. Spory sądowe są coraz bardziej skomplikowane, a wyjaśnienie stanu prawnego często wymaga obszernych i skomplikowanych wywodów. Niejednokrotnie trudno bez uszczerbku dla sprawy (i bez zanudzenia sędziego) przedstawić w całości wywody prawne na rozprawie. Proponowane rozwiązanie jest tym bardziej pozbawione podstaw, iż sąd nie jest w żaden sposób związany wywodami prawnymi stron zawartymi w pismach. Czyżby autorzy projektu obawiali się, że pisma z wywodami prawnymi robią sędziom „mętlik w głowie” i dlatego należy położyć kres niecnej praktyce ich składania?

Należy też zwrócić uwagę, iż nowa regulacja budzi poważne zastrzeżenia co do zgodności z Konstytucją, gdyż stanowi ograniczenie prawa do sądu (o tym i innych zastrzeżeniach pisał niedawno A. Zieliński w Monitorze Prawniczym.

Projekt zmian Kodeksu postępowania cywilnego dopiero co trafił do Sejmu. Jest więc jeszcze czas na usunięcie zapisu, który uniemożliwi stronom prezentację w pełni swoich racji, przedłuży czas trwania rozpraw, a sędziemu, który nie wyrazi zgody na złożenie dalszych pism utrudni prawidłowe zrozumienie argumentacji stron. Śledząc wielokrotnie prace nad zmianami w Kodeksie postępowania cywilnego odnosiłem jednak wrażenie, iż nawet najbardziej oczywiste i zasadne argumenty przedstawione w debacie publicznej nie miały żadnego wpływu na treść uchwalonej noweli. Wątpię, że tym razem będzie inaczej.