wtorek, 25 maja 2010

Nieudany projekt nowelizacji przepisów dotyczących arbitrażu


Na stronie Ministerstwa Gospodarki opublikowano projekt ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców (projekt 1.5 z 8 marca 2010). Projekt ten zawiera między innymi propozycje zmian przepisów Kodeksu postępowania cywilnego dotyczących arbitrażu.

Projekt niewiele wnosi do regulacji sądownictwa polubownego. Część rozwiązań zaproponowanych w projekcie jest bez znaczenia dla praktyki, część zaś stanowi regres w stosunku do obecnych regulacji. Tylko jedna, niezbyt istotna zmiana może być oceniona pozytywnie.

Projekt przewiduje trzy rodzaje zmian. Po pierwsze, wprowadza terminy, w których sąd powinien wydać orzeczenia w określonych kategoriach spraw dotyczących wyroków sądów polubownych. Przewidziano np. iż sąd powinien rozpoznać wniosek o wyłączenie arbitra niezwłocznie, nie później niż w terminie 2 tygodni od dnia jego wniesienia. Intencja autorów była niewątpliwe dobra. Trudno nie zgodzić się z dążeniem do przyspieszenia postępowań sądowych. Przewidziane w projekcie określenie terminów, w których sąd powinien rozpoznać sprawę lub wyznaczyć rozprawę nie ma jednak żadnego znaczenia praktycznego. Są to tzw. terminy instrukcyjne, to jest terminy, które nie wiążą sądu. Są one de facto jedynie sugestią ustawodawcy, w jakim czasie sąd powinien dokonać daną czynność. Sądy nagminnie ignorują te terminy. Nie ma powodu, by zakładać, iż w przypadku nowych terminów będzie inaczej.

Po drugie, projekt skraca niektóre terminy do dokonywania czynności przez strony. Skrócono m.in. termin do wniesienia skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego z 3 miesięcy do 2 miesięcy. Rozwiązanie to należy ocenić pozytywnie. Skrócono też maksymalny termin do wniesienia skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego, w przypadku, gdy wyrok uzyskano za pomocą przestępstwa z 5 lat do 1 roku. Nie jest jasne, jakie racje przemawiają za tym ostatnim rozwiązaniem. Przykładowo, rozwiązanie to zamyka drogę do podważenia wyroku polubownego stronie, która po dwóch latach od wydania tego wyroku dowiedziała się o tym, iż arbitrzy zostali przekupieni przez drugą stronę.

Po trzecie, projekt wyłącza możliwość zgłoszenia interwencji ubocznej przez inne osoby niż strony zapisu na sąd polubowny w sprawach ze skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego oraz w sprawach o uznanie lub stwierdzenie wykonalności wyroku sądu polubownego lub ugody przed nim zawartej. Rozwiązanie to oceniam zdecydowanie negatywnie. Praktycznym efektem proponowanych zmian jest pozbawienie możliwości wniesienia interwencji ubocznej przez osoby, które mają w tym interes prawny. Niejednokrotnie wyrok sądu arbitrażowego ma wpływ na prawa osób, które nie były stronami postępowania przed sądem arbitrażowym (np. wtedy, gdy strony prowadziły przed arbitrażem spór o prawo należące do osoby trzeciej). Projekt pozbawia osoby te możliwości wzięcia udziału w postępowaniach, które mogą doprowadzić do uchylenia tego wyroku, albo też do zrównania go w skutkach z wyrokiem sądu państwowego.

wtorek, 18 maja 2010

Sądy arbitrażowe powinny uzasadniać i publikować postanowienia dotyczące wyłączenia arbitrów


W zeszłym tygodniu Gary Born, prawnik z kancelarii Wilmer Cutler, jeden z najbardziej uznanych na świecie specjalistów z dziedziny arbitrażu opublikował na blogu Kluwer Arbitration wpis pt. "Instytucje muszą publikować decyzje w sprawie wyłączenia arbitrów".

Gary Born wskazuje, iż jedną z podstawowych cech arbitrażu jest prawo stron do decydowania o tym, kto ma roztrzygnąć spór między nimi. Arbitrzy muszą spełniać kryteria niezależności i bezstronności. Jeżeli strona uważa, że któryś z arbitrów kryteriów tych nie spełnia, ma ona prawo złożyć wniosek o wyłączenie arbitra. Jest to jedno z fundamentalnych praw strony, nierozerwalnie związanych z arbitrażem. Bez przekonania stron o niezależności i bezstronności arbitrów arbitraż traci swoją legitymizację.

Autor zauważa, że choć większość regulaminów sądów polubownych milczy w kwestii, czy decyzja w sprawie wyłączenia arbitra powinna być poparta uzasadnieniem (a w niektórych przypadkach zaś wprost przewiduje się, że uzasadnienia nie sporządza się), to coraz większa liczba instytucji arbitrażowych decyduje się na uzasadnianie tych decyzji. Jak słusznie zwraca uwagę, praktyka polegająca na nieuzasadnianiu decyzji dotyczących wyłączenia leży głównie w interesie arbitra, którego dotyczy wniosek o wyłączenie. Celnie też wskazuje, iż "strony płacą znaczne kwoty instytucjom decydującym w kwestii wyłączenia arbitrów i nie jest właściwe odmawianie im informacji o przyczynach decyzji w tak kluczowej sprawie jak kwalifikacje danej osoby do bycia arbitrem".

Gary Born postuluje nie tylko, by powszechne stało się uzasadnianie decyzji w sprawie wyłączenia arbitrów, lecz również, by decyzje te były publikowane (przy zachowaniu zasad poufności). Publikacje te pozwoliłyby na stworzenie orzecznictwa, które określiłoby w bardziej precyzyjny sposób zasady dotyczące wyłączenia arbitrów. Byłaby to bardzo cenna informacja zarówno dla strony wnoszącej o wyłączenie arbitra, jak również dla strony przeciwnej. Publikacja orzecznictwa pozwoliłaby też na uniknięcie zbędnych sporów.

Postulaty Gary Borna są aktualne w Polsce. Zarówno regulamin Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej, jak też regulamin Sądu Arbitrażowego przy PKPP Lewiatan przewidują, iż postanowienie w kwestii wyłączenia arbitra nie musi zawierać uzasadnienia. W praktyce Rada Arbitrażowa Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej nie uzasadnia tych postanowień (w Sądzie Arbitrażowym przy PKPP Lewiatan nie złożono dotychczas żadnego wniosku o wyłączenie arbitra). Wprowadzenie uzasadnienia decyzji o wyłączeniu lub niewyłączeniu arbitra niewątpliwie przyczyniłoby się do zwiększania transparentności arbitrażu, a w konsekwencji do zwiększenia zaufania do tej metody rozwiązywania sporów.

Należy też zwrócić uwagę, iż żadne istotne racje nie stoją za tym, by organ, który decyduje w kwestii wyłączenia arbitra, ukrywał swoje motywy przed stronami. Jeżeli arbiter, którego dotyczy wniosek o wyłączenie, uważa, iż są podstawy do jego wyłączenia może ustąpić sam, nie czekając na decyzję odpowiedniego organu sądu arbitrażowego. Z przepisów KPC wyraźnie wynika, że ustąpienie nie oznacza, że żądanie wyłączenia było uzasadnione. Jeżeli zaś arbiter uważa, iż podstaw tych nie ma, powinien liczyć się z ryzykiem związanym z tym, iż organ instytucji arbitrażowej może mieć odmienne zdanie. Trzymanie w tajemnicy przyczyn decyzji odnośnie wyłączenia arbitra jest o tyle bezcelowe, iż jeżeli arbiter nie zostanie wyłączony przez sąd arbitrażowy, strona może złożyć odrębny wniosek o jego wyłączenie do sądu powszechnego. Postępowanie przed sądem powszechnym jest jawne, a więc wszystkie argumenty, które organ sądu arbitrażowego rozważał za zamkniętymi drzwiami, mają szanse być rozpatrywane publicznie. Oczywistym jest również, iż w każdym zaś przypadku interes strony, klienta sądu polubownego, by uzyskać informację dlaczego dana osoba została lub nie została wyłączona ze składu sądu polubownego, powinien stać wyżej od interesu arbitra, w tym by nikt nie dowiedział się jaka była podstawa jego wyłączenia, lub też na jakiej podstawie sąd arbitrażowy uznał, iż spełnia on wymogi bezstronności i niezależności.

niedziela, 9 maja 2010

Pozwy zbiorowe: trochę mniej entuzjazmu


19 lipca wejdzie w życie ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, która wprowadza w Polsce instytucję pozwów zbiorowych. Wraz ze zbliżającą się datą wejścia w życie ustawy zwiększa się liczba publikacji, konferencji i szkoleń dotyczących tej instytucji. Naturalne jest, iż nowymi rozwiązaniami interesują się przedsiębiorcy oraz praktycy i teoretycy prawa. Uważam jednak, iż ustawa ta nie będzie miała tak wielkiego znaczenia praktycznego jak się powszechnie uważa. Jest tak z kilku względów. O dwóch z nich mowa poniżej.

Po pierwsze, pod koniec prac legislacyjnych zasadniczo ograniczono zakres spraw, w których można będzie składać pozwy zbiorowe. Zgodnie z projektem Komisji Kodyfikacyjnej pozwy takie mogły być wnoszone w każdej sprawie cywilnej. Senat zaś zawęził zakres tych spraw do spraw o roszczenia o ochronę konsumentów, roszczenia z tytułu odpowiedzialności za produkt niebezpieczny oraz z tytułu czynów niedozwolonych, z wyjątkiem roszczeń o naruszenie dóbr osobistych. Oznacza to, że w szczególności wyłączono możliwość wnoszenia pozwów w sporach pracowniczych oraz w sprawach z powództwa przedsiębiorców dotyczących odpowiedzialności za naruszenie umów (np. pozwy franszyzobiorców lub agentów). Jest to znaczne stępienie ostrza nowych regulacji.

Po drugie, ustawa jest tak skonstruowana, że praktycznie pozbawione sensu będzie wytoczenie pozwu zbiorowego o zapłatę kwoty pieniężnej. Sprawy o zapłatę są bez wątpienia najistotniejsze dla obrotu gospodarczego. Ustawa przewiduje, że można na jej podstawie dochodzić roszczeń pieniężnych jeżeli ich wysokość dla wszystkich członków grupy jest "ujednolicona przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności sprawy". Co ustawodawca rozumie przez "ujednolicenie" nie jest jasne. Wydaje się jednak, że oznacza to, że wysokość kwoty żądanej przez każdego z członków grupy musi być równa kwocie najmniejszego z roszczeń. "Ujednolicenie" polegać będzie więc nie na uśrednieniu roszczeń, lecz na zrównaniu ich do najmniejszego z nich. Jest tak dlatego, że ustawa nie zmienia w żaden sposób przepisów prawa cywilnego, a te przewidują, że nikt nie może otrzymać odszkodowania ponad wysokość swojej szkody (dodać jednak należy, że ustawodawca przewidział też, że "ujednolicenie" może nastąpić w podgrupach liczących co najmniej dwie osoby, co teoretycznie ułatwia złożenie pozwu zbiorowego o zapłatę).

Należy też zwrócić uwagę, że nawet "ujednolicenie" roszczeń nie zwolni powoda z obowiązku udowodnienia, że każdy z członków grupy poniósł szkodę co najmniej w wysokości swojego żądania. Wyjątkowe są sprawy, w których wysokość szkody wielu osób jest identyczna. Jeżeli więc przykładowo grupa pasażerów pociągu, który uległ wypadkowi będzie chciała pozwem zbiorowym dochodzić roszczeń od przewoźnika, będą oni musieli w ramach grupy (lub w podgrupach) zrównać swoje roszczenia do najniższego z roszczeń, a i tak nie obędzie się bez badania wysokości szkody poniesionej przez każdego z poszkodowanych pasażerów.

W ten sposób w sprawach o roszczenia pieniężne pozwy zbiorowe będą często ograniczone do żądania ustalenia odpowiedzialności pozwanego. Dopiero po wydaniu prawomocnego wyroku w tej sprawie członkowie grupy będą mogli wytoczyć odrębne powództwa przeciwko pozwanemu. W sprawach tych sąd będzie związany wyrokiem wydanym w postępowaniu grupowym, lecz powód będzie musiał udowodnić wysokość swojej szkody. Biorąc pod uwagę, że pozwy zbiorowe wprowadzono między innymi po to, by konsumenci mieli efektywne środki dochodzenia kwot zbyt małych, by opłacalne było ich indywidualne dochodzenie, powyżej opisany mechanizm dwustopniowego dochodzenia odszkodowania nie jest specjalnie zachęcający. Nie bez znaczenia jest też okoliczność, iż przewidziana ustawą możliwość ustalenia między członkami grupy i pełnomocnikiem wynagrodzenia za prowadzenie sprawy uzależnionego od sukcesu (do 20% zasądzonej kwoty) nie może być stosowna w sprawie, w której złożono jedynie pozew o ustalenie odpowiedzialności powoda. W ten sposób w najistotniejszych sprawach nie będzie działać mechanizm ułatwiający od strony finansowej składanie pozwów zbiorowych.