Niedawno przeczytałem książkę Dealing in
Virtue. International
Commercial Arbitration and the Construction of a Transnational Legal Order. Jej autorami są Yves Dezalay, francuski socjolog
oraz Bryant G. Garth, amerykański profesor prawa. Książka ta przedstawia środowisko międzynarodowego arbitrażu handlowego oraz
historię arbitrażu. Autorzy opisują rozwój sądownictwa polubownego, ze
szczególnym uwzględnieniem arbitrażu przy Międzynarodowej Izbie Handlowej w
Paryżu (ICC). O tej części książki piszę poniżej. Ponadto poddają oni analizie
arbitraż w Wielkiej Brytani, USA, Szwecji oraz w Hong Kongu.
Tajemniczy świat międzynarodowego
arbitrażu
Na początku książki autorzy zauważają: “Many lawyers and
legal academics know something about the subject, but the world of arbitration
remains rather mysterious, especially for those not fully initiated into it.” (s.4). Celem książki jest opisanie tego
tajemniczego świata. Autorzy analizują jak współczesny stan
międzynarodowego arbitrażu handlowego ukształtował się w wyniku
napięć i konfliktów pomiędzy kontynentalnymi i anglosaskimi prawnikami
reprezentującymi zasadniczo odmienne podejście do prawa i rozwiązywania sporów.
Arbitrzy jak średniowieczni notable
Autorzy Dealing in Virtue przedstawiają sylwetki
prominentnych postaci ze świata międzynarodowego arbitrażu. Analizują kariery takich figur jak Perre Lalive,
Gunner Lagergren, William D. Rogers, czy Yves Derrains. Wskazują, że
podstawą ich sukcesu był “kapitał symboliczny”, w postaci uznania w
świecie akademickim lub
renomy wynikającej z sukcesu w praktyce prawniczej. Opisując kariery arbitrów-akademików autorzy dokonują ciekawych porównań:
“The careers of these notable
individuals recall accounts of the medieval church. The son of a nobleman could
become a bishop of the church simply because of family background and social
prominence. Others would shave their heads, take vows of celibacy, devote
everything to the church, and yet have no chance to rise to a position of
eminence, such as bishop. Their hard work would help maintain the institutional
structure that made the position of bishop attractive to the son of a nobleman,
but they lacked the social platform to gain the top position.” (s. 23)
Grand old men przeciwko technokratom
W książce opisano konflikt pomiędzy dwoma generacjami arbitrów, „grand
old men” (takimi jak większość z wyżej wymienionych arbitrów) i
„technokratami”. Ci pierwsi, wywodzący się z grona najbardziej uznanych kontynentalnych profesorów, emerytowanych sędziów sądów
najwyższych instancji, czołowych barriesterów
i Queen’s Counsel uważali, iż arbitraż powinien być zajęciem dorywczym,
dodatkowym, czymś, czym dżentelmeni zajmują się amatorsko w wolnym czasie. ”Arbitration
is a duty, not a career”, mówi jeden z nich.”Grand old men”
zdobyli uznanie i finansową niezależność na polu akademickim, lub w
praktyce prawniczej poza arbitrażem, a następnie ten swój „kapitał”
wykorzystali w arbitrażu. W lat 70-tych i 80-tych XX wieku na scenę wkroczyła
nowa generacja praktyków wywodząca się głównie z anglosaskich firm prawniczych.
Traktowali oni arbitraż jako specjalizację i ścieżkę kariery. Charyzmie starszych kolegów przeciwstawili swoje
umiejętności techniczne. Młodsze pokolenie charakteryzowało bardziej
biznesowe i profesjonalne podejście do sprawowania roli arbitra. Różnice między
tymi dwiema generacjami nie bez uszczypliwości tłumaczą
przywołani w książce szwajcarscy arbitrzy:
“Several young Swiss arbitrators
highlighted the difference between generations, in their opinion, by stating
that, while they would stay awake all night to finish an arbitration and
produce an award, the senior Swiss arbitrators would terminate the hearing at
5:00 P.M. for dinner and an evening at the opera.” (s. 36-37)
Lex
mercatoria
Jednym z przejawów tego konfliktu był spór dotyczący koncepcji legis
meractoriae, międzynarodowego prawa zwyczajowego. Zdaniem wielu akademików europejskich prawo takie wytworzyło się w międzynarodowym obrocie handlowym i miało
przy rozstrzyganiu sporów arbitrażowych zastąpić
prawa poszczególnych państw. Koncepcja ta była jednak stanowczo odrzucana przez
praktyków z międzynarodowych firm prawniczych. Uważali oni, iż jest stanowi ona drogę na skróty, która
arbitrom-profesorom pozwalała rozstrzygać sprawy bez rzetelnej analizy faktów,
treści umowy, zagadnień kolizyjnych i materialnoprawnych. Jak wskazał jeden z amerykańskich praktyków:
“It’s something that can be subject to
abuse where an arbitrator doesn’t feel like going through a difficult choice of
law . . . or simply decides that something is lex mercatoria because that’s an
answer he feels is right. . . . The question is . . . whether commercial
parties feel that it provides sufficient security and predictability-and how
well arbitrators who don’t have the abilities of [Berthold] Goldman [a senior
French professor and the “father” of the lex mercatoria] are able to apply the
theory and come up with suitable answers that are perceived as fair and
reasonable by both parties.” (s. 39)
Czy ów amerykański praktyk wyjaśnia, na czym opiera swoje przeświadczenie, że stosując prawo kolizyjne (zwłaszcza że jak sam pisze, wybory bywają trudne), arbitrzy podejmują bardziej przewidywalne decyzje?
OdpowiedzUsuńNie wyjaśnia. Chętnie bym go o to zapytał, ale niestety, wszystkie wypowiedzi w tej książce są anonimowe
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. Uważam, że na tym polega główny problem arbitrażu - nigdy nie wiesz, czy arbiter na którego trafisz będzie rzeczywiście wybitnym specjalistą. W sądzie powszechnym jest podobnie tyle że przynajmniej masz szansę, by ktoś zweryfikował decyzję sądu I instancji.
OdpowiedzUsuń