piątek, 16 listopada 2012

W oparciu o jakie kryteria wybiera się arbitrów?


Kilka miesięcy temu pisałem na tym blogu o książce „Dealing in Virtue”, opisującej środowisko międzynarodowego arbitrażu handlowego. Jej autorami są Yves Dezalay and Bryant G. GarthNiedawno opublikowany został artykuł Thomasa Schulza i Roberta Kovacsa The Rise of the Third Generation of Arbitrators? – Fifteen Years after Dezalay and Garth”. Artykuł ten zawiera wyniki badań, które są bardzo ciekawe dla osób zaangażowanych w arbitraż. Autorzy zapytali uznanych praktyków arbitrażu jakimi kryteriami kierują się przy wyborze arbitrów. Otrzymali 58 odpowiedzi z 23 państw. Po ich zebraniu i analizie podzielili kryteria wyboru arbitrów na trzy grupy: 

(i) podstawowe, (ii) drugorzędne i (iii) nieistotne.

Podstawowe kryteria

Do podstawowych kryteriów decydujących o wyborze arbitra należą:

- umiejętność zarządzania sprawami,
- specjalizacja w dziedzinie arbitrażu,
- doświadczenie zdobyte w roli arbitra.

Spośród tych kryteriów najważniejszym zdaje się być umiejętność zarządzania sprawami. Uczestnicy badania wskazywali między innymi, że oczekują od arbitrów „twardej ręki”, „zdolności prowadzenia postępowania uczciwie i sprawnie”,
umiejętności szybkiego przejścia do rzeczy”.

Drugorzędne kryteria

Wśród kryteriów mających mniejsze znaczenie wskazano m.in. (w malejącej kolejności istotności):

- specjalizację w danej dziedzinie prawa materialnego,
- doświadczenie w roli arbitra w danym rodzaju spraw,
- doświadczenie biznesowe,
- znajomość prawa, któremu podlega spór,
- znajomość branży, której dotyczy spór,
- doświadczenie w charakterze pełnomocnika w arbitrażu,

- kraj pochodzenia arbitra,
- uznanie w środowisku akademickim,
- umiejętność przesłuchiwania świadków,
- publikacje na temat arbitrażu,
- koszty arbitra.

Nieistotne kryteria

Autorzy zapytali również czy przy wyborze arbitra uczestniczy badania kierują się tym, że arbiter nie jest powiązany z żadną kancelarią prawną (co może być użyteczne w kontekście często pojawiających się zarzutów, iż arbiter nie jest niezależny). Okazało się, że nie jest to ważna kwestia. Pytali również, czy bierze się pod uwagę, że dany kandydat pełnił wysoką funkcję publiczną (np. sędziego lub ambasadora). To również okazało się nieistotne. W kontekście tez przedstawionych w
Dealing in Virtue” autorzy artykułu skonstatowali, iż „it no longer matters to be a grand person”. Za nieistotną kwestię biorący udział w badaniu uznali to, czy arbiter deleguje część swojej pracy (np. pisanie uzasadnienia, przygotowanie rozpraw, etc.) czy też nie.

Konkluzje

Autorzy artykułu podsumowują swoje ustalenia tak: „Brutally simplified, this seems to be an indication that arbitrators are seen as managers today, only responsible for the product, with no mandate to do the work themselves”. Nie mam podstaw, by kwestionować pierwszą część tej wypowiedzi. Za każdym razem, gdy muszę wskazać arbitra, jedną z podstawowych kwestii jest to, czy jest on w stanie zapewnić sprawny przebieg postępowania. Nie sądzę jednak, by zgoda na to, że arbiter posługuje się innymi osobami w wykonaniu swoich obowiązków oznaczała zgodę na brak zaangażowania w sprawę. Jak wie każdy praktykujący prawnik delegować pracę można w różny sposób - można bardzo ściśle pilnować wykonywanego zadania, można też zlecić pracę i nie angażować się w jej wykonanie. Myślę, że delegowanie przez arbitra zadań jest tolerowane tylko tak długo, jak długo strony mają zaufanie, iż arbiter ma kontrolę nad każdym aspektem zleconej pracy.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Czy znajomość psychologii może pomóc w pisaniu pism procesowych?


Daniel Kahneman, profesor psychologii, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii opublikował w 2011 r. książkę Thinking, Fast and Slow”. Książka ta stała się światowym bestsellerem.

Jeden z rozdziałów tej książki zawiera rozważania, które mogą być bardzo przydatne dla prawników procesowych. Nie są to rewolucyjne uwagi. Większość nauk prof. Kahnemana można znaleźć w angielskich i amerykańskich podręcznikach dotyczących pisania pism. Dobrze jednak wiedzieć, że rady prawników piszących takie podręczniki maja solidne podstawy naukowe. Poza tym, w Polsce żadne standardy w zakresie pisania pism procesowych dotychczas się nie przyjęły. Można ignorować nauki sędziego Scalia, ale czy można ignorować noblistę uznawanego za najważniejszego psychologa od czasów Freuda?


Czego uczy nas prof. Kahneman?

Po pierwsze,
warto dbać o formatowanie tekstu, rodzaj i wielkość czcionki itp.

“The general principle is that anything you can do to reduce cognitive strain will help, so you should first maximize legibility. Compare these two statements:


Adolf Hitler was born in 1892.
Adolf Hitler was born in 1887.

Both are false (Hitler was born in 1889), but experiments have shown that the first is more likely to be believed. More advice: if your message is to be printed, use high-quality paper to maximize the contrast between characters and their background. If you use color, you are more likely to be believed if your text is printed in bright blue or red than in middling shades of green, yellow, or pale blue.”


Po drugie – może to być szokujące dla wielu adwokatów i radców – używanie pretensjonalnego, pseudonaukowego żargonu nie działa.

“If you care about being thought credible and intelligent, do not use complex language where simpler language will do. My Princeton colleague Danny Oppenheimer refuted a myth prevalent among undergraduates about the vocabulary that professors find most impressive. In an article titled ‘Consequences of Erudite Vernacular Utilized Irrespective of Necessity: Problems with Using Long Words Needlessly,’ he showed that couching familiar ideas in pretentious language is taken as a sign of poor intelligence and low credibility.”

Po trzecie – to jest pewna nowość – należy używać prostych nazw.

“Finally, if you quote a source, choose one with a name that is easy to pronounce. Participants in an experiment were asked to evaluate the prospects of fictitious Turkish companies on the basis of reports from two brokerage firms. For each stock, one of the reports came from an easily pronounced name (e.g., Artan) and the other report came from a firm with an unfortunate name (e.g., Taahhut). The reports sometimes disagreed. The best procedure for the observers would have been to average the two reports, but this is not what they did. They gave much more weight to the report from Artan than to the report from Taahhut.”

 
Po czwarte – znowu szok dla wielu kolegów po fachu – nie da się zbyt daleko zajechać broniąc tez kompletnie pozbawionych sensu.

“All this is very good advice, but we should not get carried away. High-quality paper, bright colors, and rhyming or simple language will not be much help if your message is obviously nonsensical, or if it contradicts facts that your audience knows to be true. The psychologists who do these experiments do not believe that the people are stupid or infinitely gullible.”


Zanim przeczytacie „Thinking, Fast and Slow” polecam ten materiał: