wtorek, 21 sierpnia 2012

Pochwała arbitrażu


Często mówi się o zaletach arbitrażu – braku formalizmu, szybkości postępowania, o praktycznym podejściu arbitrów. Złośliwi twierdzą jednak, że pochwały arbitrażu są przesadzone, a rzeczywistość wygląda często zgoła odmiennie. Jak jest naprawdę? Każdy może ocenić oglądając ten krótki film.

piątek, 17 sierpnia 2012

Sprawa Amber Gold: pozwy zbiorowe i inne medialne pomysły


Od kilkunastu dni tematem numer jeden w mediach jest sprawa Amber Gold. Co raz pojawia się sensacyjny news, że poszkodowani klienci złożą pozew zbiorowy. Prawnicy, którzy występują w mediach mówią też o innych sposobach odzyskania wierzytelności. Wraz ze wzrostem medialnego zainteresowania sprawą drastycznie wzrasta ilość bezwartościowych wiadomości i komentarzy. Ponieważ nastąpiło tu wielkie „materii pomięszanie” warto wyjaśnić kilka podstawowych kwestii.

Pozew zbiorowy przeciwko Amber Gold

Jako jedna z pierwszych pojawiła się informacja, że klienci Amber Gold planują złożyć pozew zbiorowy przeciwko tej spółce. Zapewne słowa „pozew zbiorowy” wywołują u niektórych czytelników dreszcz emocji, ale lepiej podchodzić do takich informacji z dystansem. Nie rozumiem jaki interes mają  klienci Amber Gold w dochodzeniu roszczeń na drodze postępowania grupowego. Ich problemem, jak się wydaje, nie jest wcale to, że roszczenia są kwestionowane przez dłużnika, lecz to, iż dłużnik nie wypłaca należnych kwot, gdyż najprawdopodobniej nie ma majątku wystarczającego na spłatę swoich długów. Nie wiadomo więc po co klienci Amber Gold mieliby w drodze pozwu zbiorowego udowadniać zasadność roszczeń, których, być może, spółka ta nie zamierza wcale kwestionować. Jeżeli ponadto wziąć pod uwagę wysiłek organizacyjny związany z przygotowaniem pozwu, wszystkie dodatkowe etapy proceduralne w postępowaniu grupowym, które mogą zająć ze 2 lata, konieczność ujednolicania roszczeń, brak orzecznictwa  i tym podobne trudności pozew zbiorowy jest ostatnią rzeczą która polecałbym klientom Amber Gold.

Dochodzenie roszczeń w zwykłych procesach

Pogląd, iż pozew zbiorowy może nie być najlepszym pomysłem pojawia się raz na jakiś czas w komentarzach co bardziej przytomnych prawników. Wczorajsza Rzeczpospolita opublikowała wywiad ze wspólnikiem jednej z warszawskich kancelarii, w którym wskazał on, iż „najlepsza [droga] to klasyczne powództwo o zapłatę, w której po stronie powodowej może wystąpić grupa osób

Jednak i to rozwiązanie jest problematyczne. Jeżeli bowiem Amber Gold jest niewypłacalna to powinna wkrótce zostać ogłoszona upadłość tej spółki. Wniosek o ogłoszenie upadłości został już złożony przez jednego z wierzycieli, o czym donosi Rzeczpospolita w tym samym numerze, na pierwszej stronie.

Prawnik, który udzielił wywiadu wspomniał, iż „niebawem w grę może wchodzić upadłość, a wówczas trzeba będzie zgłaszać roszczenia do masy upadłości”. Nie wyciągnął jednak wynikającego z tej konstatacji oczywistego wniosku: również zwykłe pozwy mijają się  z celem.  Wytoczenie zwykłych procesów ma sens tylko  jeżeli założy się, że  nie zostanie ogłoszona upadłość Amber Gold. To jednak wydaje się mało prawdopodobne. Jeżeli zostanie ogłoszona upadłość, to sprawy w toku zostaną zawieszone przez sąd z urzędu.  Wierzyciele będą mogli zgłosić swe wierzytelności do masy upadłości. Po ich umieszczeniu na liście wierzytelności procesy zostaną umorzone, a wierzyciele będą zaspokajani w toku postępowania upadłościowego.  Ci, których wierzytelności nie zostaną wciągnięte na listę mogą teoretycznie prowadzić procesy przeciwko syndykowi, ale realne szanse na odzyskanie jakichkolwiek kwot są bliskie zeru. W konsekwencji więc wierzyciele, którzy nie wytoczą procesu Amber Gold, a zamiast tego zgłoszą wierzytelności w postępowaniu upadłościowym zaoszczędzą swój czas i pieniądze.

Pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa

Wśród pomysłów omawianych w mediach znalazł się też pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwaz tytułu zaniechań instytucji państwowych które to doprowadziły do zawierania umów przez konsumentów z tym przedsiębiorstwem

Pomysł ciekawy, aczkolwiek prawnicy, którzy będą go wcielać w życie „face a steep uphill battle” jak obrazowo ujmują to Anglosasi. Problemów jest kilka. Po pierwsze, trzeba wskazać, które to instytucje naruszyły prawo i w  jaki sposób. Nie wystarczy ogólne stwierdzenie, że państwo polskie nawaliło.  Po drugie, klienci Amber Gold muszą ponieść rzeczywistą szkodę. O tym czy szkodę ponieśli i w jakiej wysokości dowiedzą się najprawdopodobniej dopiero po zakończeniu postępowania upadłościowego. Po trzecie, trzeba będzie wykazać, że pomiędzy naruszeniem prawa przez organy państwa a szkodą w majątku klientów zachodzi „adekwatny związek przyczynowy”, czyli że szkoda ta jest „normalnym” następstwem zachowania władzy publicznej. To pewnie będzie najciekawsze zagadnienie w tej sprawie, jeśli tylko na deklaracjach medialnych się ona nie zakończy.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Kto powinien być uprawniony do występowania przed Sądem Najwyższym


Raz na jakiś czas powraca pomysł, by spośród radców prawnych i adwokatów wyodrębnić grupę, która będzie uprawniona do występowania przed Sądem Najwyższym. W „Informacji o działalności Sądy Najwyższego w 2011 roku” wskazano, iż istnieje „konieczność wysunięcia postulatu, by czynności przymusu adwokacko radcowskiego przed Sądem Najwyższym mogła wykonywać tylko ograniczona liczba profesjonalnych pełnomocników; takie rozwiązanie byłoby korzystne przede wszystkim dla samych stron, gdyż często wadliwe powołanie podstaw środka zaskarżenia uniemożliwia pożądane rozstrzygnięcie sprawy”.

Uzasadnienie tego postulatu jest następujące: „Nadal wnoszone są, i to przez fachowych pełnomocników, skargi kasacyjne i kasacje wadliwie sformułowane i uzasadnione, bardzo obszerne, z przypisami oraz cytatami z piśmiennictwa i orzecznictwa, w których zaciera się podstawowy walor środka zaskarżenia, jakim jest konkretność zarzutów i siła argumentów. Także większość skarg o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia jest niedopuszczalna, wadliwa formalnie lub wnoszona nierozważnie.

Trudno polemizować z oceną pism procesowych dokonaną przez SN. Czytając codziennie pisma procesowe przygotowane przez zawodowych pełnomocników rzeczywiście niejednokrotnie natrafiam na pisma napisane niechlujnie i nieporadnie. Coraz częściej otrzymuję też pisma, na które skarży się SN – pisma wyglądające profesjonalnie, porządnie sformatowane, ale o wiele za długie, przegadane. Autorzy tych pism zamiast skupić się na najważniejszych kwestiach i najmocniejszych argumentach tworzą wielostronicowe elaboraty, których analiza przyprawia o ból głowy. Najczęściej bronią oni swojego stanowiska czepiając się wszystkich możliwych argumentów, w tym nawet tych które narażają ich na śmieszność. Niedawno w sprawie, którą prowadziłem adwokat z jednej z największych warszawskich kancelarii udowadniał w tym samym piśmie, że (a) jego klient wykonał świadczenie do którego był zobowiązany na czas oraz, iż (b) świadczenie to od początku było niemożliwe do wykonania. Na moją uwagę, że zachodzi tu sprzeczność opowiedział długim wywodem o tym, iż argumenty o charakterze ewentualnym są tradycyjnie uznanym sposobem uzasadniania stanowiska procesowego.

Zgadzając się z SN w zakresie oceny stanu faktycznego nie zgadzam się z jego postulatem, by utworzyć grupę specjalnych pełnomocników uprawnionych do występowania przed tym sądem. Nie ma sensu dzielić prawników na tych, którzy potrafią reprezentować klientów przed SN i tych, którzy tego nie potrafią. Uważam, że napisanie skargi kasacyjnej nie wymaga specjalnych umiejętności lub tajemnej wiedzy, której nie można by oczekiwać od każdego adwokata, czy radcy prawnego, który prowadzi sprawy sądowe. Oczywiście, jest to pismo bardziej sformalizowane niż apelacja, ale kto nie potrafi napisać porządnie skargi kasacyjnej ten nie potrafi i napisać apelacji. Kto zaś nie potrafi napisać apelacji nie powinien brać się za pisanie pozwu, ani innych pism procesowych. Bardziej sensowny byłby więc już podział na prawników zajmujących się procesami i tych, którzy się nimi nie zajmują. Faktycznie podział taki od wielu lat istnieje na rynku, ale nie widzę żadnych powodów, by specjalizacje prawników formalizować i usztywniać.

Warto też zastanowić się czy przypadkiem  skutkiem wcielenia w życie postulatu SN nie może być obniżenie jakości skarg kasacyjnych zamiast ich podwyższenia. Prawnicy, którzy będą je przygotowywać będą zapewne potrafili formułować zarzuty oraz zagadnienia prawne zgodnie z orzecznictwem SN, ale za to nie będą tak dobrze jak dotychczasowi pełnomocnicy znać stanu faktycznego i wszystkich zagadnień prawnych, które są istotne w sprawie. O wiele łatwiej jest napisać skargę komuś kto zna sprawę, niż temu, kto jej nie zna.

Last but not least, ograniczenie kręgu uprawnionych do występowania przed SN zwiększy koszty zastępstwa procesowego. Jeśli klient będzie musiał zmienić pełnomocnika w postępowaniu przed SN będzie musiał też ponieść koszty jego dodatkowej pracy związane na zapoznaniem się z nową sprawa. Proponowana zmiana organiczny ilość prawników konkurujących o sprawy przed SN. Zdrowy rozsądek i znajomość podstaw ekonomii podpowiadają, iż jeśli popyt na usługi pozostaje taki sam, a sztucznie zostanie ograniczona ilość usługodawców pozostali na rynku usługodawcy będą żądać dodatkowego wynagrodzenia za swoje usługi.

piątek, 3 sierpnia 2012

Sąd Najwyższy: kiedy czynność prawna stanowiąca wykonanie zobowiązania może być przedmiotem skargi paulińskiej


Orzecznictwo SN jest kluczowe dla zrozumienia skargi pauliańskiej. Skarga pauliańska w Kodeksie cywilnym i skarga paulińska w orzeczeniach SN to często dwie różne rzeczy znacznie różniące się od siebie. Wykładnia sądowa przepisów o skardze jest najczęściej korzystna dla wierzycieli. Wyrok SN z 13 kwietnia 2012 r. (III CSK 241/11) idzie w innym kierunku. Wyznacza on granicę wykładni chroniącej interesy wierzycieli.

Fakty

Stan faktyczny w tej sprawie był następujący. Deweloper (dłużnik) zawarł z klientką (osoba trzecia) umowę przedwstępną dotyczącą nabycia lokalu w mającym być wybudowanym apartamentowcu. Była to jedna z ok. 40 umów tego samego rodzaju zawartych przez dewelopera, dotyczących lokali w tym budynku. Po kilku latach deweloper zaciągnął dług wobec nowojorskiego funduszu (wierzyciel). Deweloper otrzymał całość swojego wynagrodzenia od swoich klientów. Nie zdołał dokończyć budowy apartamentowca w terminie określonym w umowie przedwstępnej. Nie mógł też uzyskać zaświadczeń o samodzielności lokali.

Nie mogąc wyodrębnić i przenieść własności lokali, deweloper zawarł ze wszystkimi klientami umowę, na podstawie której przeniósł na nich udziały w nieruchomości, na której zbudowany był apartamentowiec, odpowiadający wielkości lokali, które każdy z klientów miał nabyć. W tym samym akcie notarialnym znalazła się umowa na podstawie której każdy z nabywców, współwłaścicieli nieruchomości uzyskał prawo korzystania ze „swojego” lokalu z wyłączeniem pozostałych osób. W konsekwencji każdy z nabywców otrzymał klucze do tego lokalu, który miał nabyć na podstawie umowy przedwstępnej. Z punktu widzenia prawa rzeczowego nie był to jednak „lokal” rozumiany jako odrębna nieruchomość, lecz udział w nieruchomości wraz z umową współwłaścicieli określającą sposób korzystania ze wspólnej nieruchomości.

Fundusz, wierzyciel dewelopera, uznał, iż umowa, na podstawie której klientka nabyła udział w nieruchomości, pokrzywdziła go. Wniósł skargę pauliańską przeciw klientce dewelopera. W odrębnych postępowaniach pozwał też innych nabywców udziałów w nieruchomości.

Wyroki sądu okręgowego i apelacyjnego

Sąd Okręgowy i Apelacyjny w Krakowie uznały powództwo funduszu za zasadne. Powoływałaby się przy tym na orzecznictwo Sądu Najwyższego z którego wynika, iż choć co do zasady wykonanie zobowiązania na rzecz innego wierzyciela nie może być zaskarżone skargą paulianską, to możliwe jest zaskarżenie spełnienia świadczenie w sposób inny niż wynika z treści zobowiązania (np. gdy dłużnik zamiast spłacić pożyczkę przeniósł na pożyczkodawcę własność nieruchomości). Sądy uznały, iż z taką sytuacją mamy do czynienia w tej sprawie. Deweloper miał bowiem przenieść lokal, a przeniósł coś innego – udział w nieruchomości. Argumenty pozwanej, iż tak naprawdę otrzymała tę samą rzecz, którą od początku miała nabyć, a różnica ma charakter wyłącznie prawny, nie przekonały krakowskich sądów.

Stanowisko SN

Sąd Najwyższy miał jednak odmienne zdanie. Uznał, iż spełnienie świadczenia w sposób odmienny niż wynika to z treści zobowiązania może być przedmiotem skargi pauliańskej gdy dłużnik „spełnił – prowadzące do wygaśnięcia tego zobowiązania z zaspokojeniem wierzyciela – świadczenie tego samego rodzaju będące równowartością świadczenia pierwotnego”.

Na podstawie tego wyroku SN można sformułować następujące zasady dotyczące zaskarżalności spełnienia przez dłużnika świadczenia na rzecz innego wierzyciela:

1.    reguła: nie może być zaskarżone spełnienie świadczenia na rzecz innego wierzyciela;

2.    wyjątek od reguły: może być jest zaskarżone spełnienie świadczenie w sposób inny niż wynika to z treści zobowiązania;

3.    wyjątek od wyjątku: nie może być jest zaskarżone spełnienie świadczenie w sposób inny niż wynika z treści zobowiązania jeżeli świadczenie  jest tego samego rodzaju i jest równowartością świadczenia pierwotnego.

Komentarz

Orzeczenie SN jest słuszne. Sądy niższych instancji potraktowały dotychczasowe orzecznictwo SN tak jak często sądy traktują przepisy prawa. Trzymały się one kurczowo treści tych orzeczeń bez analizy czy argumenty, które za nimi przemawiały zachowują ważność również w tej sprawie. Warto zwrócić uwagę, iż umowa przenosząca na klientów dewelopera udziały w nieruchomości nie postawiła wierzyciela w sytuacji gorszej niż gdyby doszło do umowy przeniesienia własności lokali. W obu przypadkach deweloper przeniósłby na klientów ten sam przedmiot o tej samej wartości (czyli zabudowaną nieruchomość). Tym samym orzeczenia wydane w sprawach, w których dłużnicy przenosili na osoby trzecie zupełnie inne przedmioty majątkowe niż te, do których przeniesienia byli pierwotnie zobowiązani po to by upłynnić te składniki majątku, z których wierzyciele mogliby się zaspokoić nie mogły być podstawą do rozstrzygnięcia omawianej sprawy.